Podczas uciekania dołączyła do mnie moja przyjaciółka. Wbiegłyśmy do naszego domku, zakluczając się.
-Jesteśmy uwięzione. Co teraz ?-spytała Rox.
-Nie jest źle, bo w sumie mamy tu wszystko co potrzeba.-stwierdziłam.
Usłyszałam grający telefon. Pobiegłam na górę. Dzwonił do mnie tata.
-No cześć tatku !-przywitałam go radośnie.
-Emma, nareszcie ! Musisz wrócić do domu ! Babcia leży w umierającym stanie w szpitalu.-mówił drżącym głosem.
-Że co ?! Co się stało ?!-do oczu napłynęły mi łzy.
-Zasłabła dzisiaj w nocy. Nie wiem co się dokładnie dzieje. Prawdopodobnie coś z sercem.
Na górę weszła moja przyjaciółka.
-Jedź do szpitala. Ja postaram się jak najszybciej przyjechać !-rozłączyłam się i wybuchłam płaczem.
-Emma ? Co się dzieje ?-spytała Roxana.
-Babcia umiera..-wychlipałam.-Muszę jechać do szpitala.
-O matko !-przytuliła mnie.-Mam jechać z tobą ?-spytała.
-Nie, dam radę.-wtuliłam się w nią.
Po chwili ciszy zaczełam się ogarniać. Włosy związałam w kucyk, nałożyłam krótkie jeansowe spodenki i czarną bluzkę na ramiączkach, a na nogi wsunęłam balerinki. Wyleciałam z domku, chłopcy chcieli już atakować, ale zobaczyli, że jestem zapłakana.
-Emma, co jest ?-zatrzymał mnie Lou.
-Muszę jechać do szpitala. Babcia..-nie byłam w stanie dokończyć, bo znowu wybucham histerycznym płaczem.
-Nie pojedziesz w takim stanie ! Ja poprowadzę.-powiedział stanowczo Lou.
Nie miałam sił zaprzeczać. Z resztą nie było na to czasu. Wsiadłam na miejsce pasażera, a Louis na miesce prowadzącego. Gwałtownie ruszyliśmy w drogę. Przez całą podróż próbowałam się opanować. Bez skutku. Tomlinson jechał możliwie szybko, cały czas mnie pocieszając. Gdy zajechaliśmy pod szpital, dosłownie biegliśmy na piętro, na którym leżała mama mojej mamy. Wbiegłam do sali. Louis został na korytarzu. Na łóżku zobaczyłam bladą i ciężko oddychającą kobietę. Usiadłam przy niej.
-Babciu..-chwyciłam ją za rękę.
-Emma ?-ścisnęła moją dłoń.
-Ta, to ja..-do oczu napłynęły mi łzy.
-To już mój czas.-powiedziała słabo.-Korzystaj z życia i nie zapomnij o mnie..-zamknęła oczy, a uścisk jej dłoni jaki przed chwilą mi towarzyszył rozluźnił się.
-Babciu ! Nie ! Nie odchodź ! Proszę..-krzyczałam, ale bez skutecznie.-Nie zostawiaj mnie..-wybuchłam płaczem.
Nie mogłam uwierzyć, że to już. Przecież ona zastępowała mi mamę. Straciłam ją.. Straciłam po raz kolejny matkę.. Mój płacz był coraz głośniejszy. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się. Nade mną stał tata. Wstałam wtulając się w niego. On też płakał. Dla nas obu jest to ogromna strata. Po chwili tata został zawołany przez lekarza na rozmowę. Moje nogi były jak z waty, więc jak ojciec mnie puścił padłam na kolana.
-Emma !-usłyszałam męski głos za sobą, podnoszący mnie.
Przez łzy nie widziałam, do kogo teraz się wtulam. Jednak poczułam znajome perfumy. Louis. Na sto procent. Obejmował mnie w pasie, gładząc rękoma moje plecy.
-Nie zostawiaj mnie, proszę..-wyszeptałam słabo.
-Nigdzie się nie wybieram. Spokojnie.-pocałował mnie w czoło.
Przypomniały mi się ostatnie słowa babci, a właściwie urywek: "Korzystaj z życia i nie zapomnij o mnie..". Na pewno miała na myśli bym przestała się bać, bo za każdym razem mi o tym przypominała. Teraz jestem w ramionach chłopaka, przy którym czuję się bezpieczna. Nie mam żadnych obaw jeśli chodzi o moje uczucia. Czyżby Lou był tym, który zmieni moje życie na lepsze ? Mam nadzieję.. Jednak myślę, że za wcześnie jeszcze na takie wyznania. Zaraz ! Kilka miesięcy temu babcia mi dała pudełko, które miałam otworzyć jak odejdzie do lepszego świata. Mam je u siebie w pokoju.
-Zawieziesz mnie do domu ?-wychlipałam.-Muszę coś załatwić.
-Pewnie.-obiął mnie jedną ręką, prowadząc mnie do samochodu.
Pokierowałam go pod wierzowiec, w ktrórym mieszkałam. Poszliśmy do mieszkania mojego i taty. Od razu pobiegłam do pokoju szukając pudełka pod łóżkiem. Znalazłam. Fioletowo-zielony sześcian był zawinięty żółtą wstążką. Wyglądał jak prezent urodzinowy. Usiadłam na łóżko. Zerknęłam na Louisa. Stał zmieszany, nie wiedząc co się dzieje.
-Chodź.-poklepałam miesce obok siebie.
Bez zastanowienia usiadł obok mnie.
-Co tam jest ?-spytał.
-Nie wiem. Kilka miesięcy temu dała mi to babcia, mówiąc bym otworzyła to dopiero po jej śmierci.-przełknęłam ślinę i wzięłam wielki wdech.
Delikatnie pociągnęłam za koniec wstąrzki rozwiązując ją. Następnie zdjęłam pokrywkę z pudełka. Na wierzchu leżał jakiś list. Otworzyłam go i zaczęłam czytać na głos.
Wnusiu. Jeżeli czytasz ten list, to znaczy, że już mnie nie ma. Chciałam ci powiedzieć, że zawsze cię będę kochać. Pamiętaj, że teraz bacznie będę cię z góry obserwować, także nie pij za dużo i nie rób głupstw. Nie załamuj się moją śmiercią, bo ja dalej jestem-w twoim sercu.
Mam nadzieję, że kiedyś przezwyciężysz lęk przed płcią przeciwną i wreszcie znajdzie się ktoś kogo pokochasz bezgranicznie. Zaufasz do takiego stopnia, że przeczytasz przy nim ten list, bez żadnych zawahań. Nie ważne ile czasu będziesz go znała, bo czasami miłość, albo jak to ty mówisz "chemia" może zrodzić się w kilka minut z niczego. Więc jeśli ON jest teraz przy tobie ucałuj go ode mnie, a potem od siebie tak, jakby to był wasz ostatni pocałunek. Następnie przeglądnij zawartość pudełka.
Zawsze kochająca i obserwująca z góry babcia Michelle.
_________________________________________
siemaneczko ! :D tym razem daje wam mały dramacik i wielką zagadkę na koniec, która rozwiąże się wkrótce :)
Ja tu teraz przeżywam a ty mi mówisz że dopiero w następnym rozdziale?! Nie wytrzymam pisz następny hehe.
OdpowiedzUsuńCzekam :>
http://five-girls-one-dream.blogspot.com/
Szkoda mi Emmy, ale na szczęście ma przy sobie chłopaka, który zawsze ją pocieszy - Louisa :) Czekam na nową notkę i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńKurde ale mi się podoba ,zdecydowanie najlepszy ze wszystkich .Kocham cię dziewczyno no i kocham Lou ,o matko matko pisz następny :3
OdpowiedzUsuńojejj płaczęę .. pisz następnyy .! ;d
OdpowiedzUsuńNowy rozdział już u mnie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam :
http://something-gotta-give-now.blogspot.com
zapraszam na nn http://love-is-not-just-words.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY ROZDZIAŁ I CZEKAM NA NN :p
OdpowiedzUsuńAch... płakałam. Wiesz, przypomniało mi się, jak mój dziadek umarł. Niby minęły już dwa lata, ale ja nadal nie mogę się z tym pogodzić... Brakuje mi go. Wiem, co czuje Emma. A to, że jej babcia była dla niej jak matka - to jeszcze bardziej dobija. "Korzystaj z życia i nie zapomnij o mnie.." - hmm... słowa dobitne i dające wiele do myślenia. Wiesz, będę te słowa pamiętać. :') A ten chłopak... Lou nim będzie, prawda? Pasują do siebie. :) A babcia Emmy była wspaniałą kobietą. Nawet znając jej postać jedynie przez jeden (?) rozdział, można stwierdzić, że była wspaniała. :) Lecę czyta kolejny rozdział. :)x
OdpowiedzUsuń