wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział 20

          Poszłam na górę, by rozpakować zakupy. Weszłam do garderoby, wypakowałam wszystkie kupione ubrania składając je i kładąc na półkę lub wieszając na wieszak. W między czasie rozmyślałam nad "groźbami" Caroline. Boję się, że będę miała przez to jakieś problemy z Lou. Boję się, że na horyzoncie pojawi się Eleanor i będzie próbowała mi go odebrać. Nie żebym wątpiła w uczucia Louisa, ale każdy dobrze wie, że zazdrosna dziewczyna z miłości może się posunąć naprawdę daleko.
– Mogę? – usłyszałam znajomy głos za sobą.
 Odwróciłam się.
– Pewnie – uśmiechnęłam się lekko.
– Wszystko w porządku? – podszedł do mnie Tommo, splątując nasze palce.
– Tak – kolejny wymuszony uśmiech.
– Em, mnie nie oszukasz – popatrzył mi w oczy.
Nie odpowiedziałam nic tylko się w niego wtuliłam, a mój ukochany odwzajemnił uścisk.
– Obiecujesz, że mnie nie zostawisz? – spytałam.
– Nie wiem – odpowiedział.
Popatrzyłam na niego pytająco.
– Przy porodach robi mi się słabo i nie wiem czy będę w stanie wtedy być przy tobie – dokończył po chwili, uśmiechając się  niewinnie i wzruszając ramionami.
– Jesteś nienormalny – zaśmiałam się, wtykając mu lekko palec w brzuch.
– Tak wiem, ale za to mnie między innymi kochasz – poruszył zabawnie brwiami.
– Mam coś dla ciebie – wyszczerzyłam się, uwalniając się z jego uścisku.
Podeszłam do półki, gdzie wcześniej położyłam trzy bluzki w paski dla Lou. Wzięłam je i podałam je Tomlinsonowi.
– Paski! – wyszczerzył się, oglądając bluzki. – Dziękuję, najukochańsza.-pocałował mnie w policzek.
– Tylko na tyle cię stać? – uniosłam brwi.
Tommo tylko przewrócił oczami, odłożył bluzki i przyciągnął mnie do siebie. Ostatni raz popatrzył mi głęboko w oczy i zaczął mnie całować. Tym razem było bardzo czule, ale zdecydowanie za krótko.
– Dziękuję – powiedział, kiedy się od siebie oderwaliśmy. – Lepiej?
– Gdybyś chciał to mógłbyś lepiej – pokazałam mu język. – Ale niech ci już będzie.
– Jesteś strasznie wymagająca, kochanie – położył ręce na moich biodrach.
– Wiem, ale za to między innymi mnie kochasz.
– Pamiętasz jak na działce obiecałem ci długi wieczorny spacer? – spytał.
Przytaknęłam.
– Dzisiaj wypada właśnie ten wieczór – uśmiechnął się łobuzersko. – A więc... – odchrząknął. – Emmo, umówisz się ze mną na randkę?
– Przykro mi, ale nie jesteś w moim typie... – wzruszyłam ramionami.
– Serio? – popatrzył na mnie badawczo. – Jakoś przez ostatnie dwie noce miałem całkiem inne wrażenie – przyciągnął mnie z powrotem do siebie.
– Pozory – owinęłam ręce wokół jego szyi.
– Jesteś pewna? – przybliżył swoją twarz do mojej.
– Tak – wyszczerzyłam się.
– Ale tak na sto procent? – uśmiechnął się chytrze.
– No może dam ci szansę... – udałam zamyśloną.
Nasze twarze dzieliły milimetry.
– Mhm – mruknął, nachylając się by mnie pocałować. Zapobiegłam temu, kładąc mu palec na buzi.
– I może jak będziesz grzeczny, powtórzymy ostatnie dwie noce – uśmiechnęłam się złośliwie, po czym wyślizgnęłam się z jego objęć.

Kilka godzin później...
Ostatnie poprawki. Poprawiłam włosy, które pozostawiłam naturalnie kręcone i skontrolowałam makijaż. Ubrana byłam w białe rurki i miętową bluzkę z rękawem trzy czwarte. Na nogi wsunęłam pasujące do góry trampki. Popryskałam się perfumą playboya i wyszłam z łazienki. W sypialni nie było Lou, więc zeszłam na dół. Zastałam tam tylko Danielle.
– Wiesz, może gdzie Louis? – spytałam.
– Tak wiem – uśmiechnęła się. – Nasze One Direction ma "naradę" – przy ostatnim słowie zrobiła cudzysłów w powietrzu.
– Aha – zaśmiałam się i usiadłam na fotel.
– Randka? – poruszyła zabawnie brwiami.
– Można to tak nazwać.
– Będziemy się sobą chwalić – usłyszałam dumny głos Lou.
Podskoczyłam.
– Tomlinson jak nie przestaniesz się tak nagle zjawiać to będziesz miał kłopot – powiedziałam.
– Też ciebie kocham. – zaśmiał się. – Chodź, idziemy – pociągnął mnie za rękę. – Nie czekajcie na nas – wrzasnął na cały dom.
Wyszliśmy z domu. Taksówką pojechaliśmy do London Eye. Wierzcie mi lub nie, ale Louis potrafił być na prawdę romantyczny. Cały czas mnie obejmował lub trzymał za rękę. Nie obyło się też bez paparazzi, którym pozwoliliśmy zrobić zdjęcia dla świętego spokoju. Będąc przy nim czułam jakbym miała wszystko. Naprawdę. Kiedyś tym "wszystkim" był dla mnie telefon, który zawsze musiałam mieć przy sobie, klucze od domu i ulubiona pomadka. Dzisiaj za to potrzebny mi jest tylko ten pozytywnie pieprznięty chłopak idący obok mnie. Usiedliśmy na ławce w parku.
– Chwalipięta – zachichotałam.
– Po prostu dzielę się moim całym szczęściem ze światem – wzruszył ramionami. – Chociaż, nie ukrywam, że bym z chęcią zabrałbym cię do jakiegoś hotelu...
– Nie zapędzaj się za bardzo, Tomlinson – przerwałam mu, śmiejąc się.
– Ale powiedziałaś... – zaczął, ale znowu weszłam mu w słowo.
– Powiedziałam, że jak będziesz grzeczny.
– I co, może nie jestem? – oburzył się.
– Może tak, może nie – pokazałam mu język. – Ale wiesz co, mam już dosyć spacerowania – uśmiechnęłam się łobuzersko.
Tommo, bez słowa wstał ciągnąc mnie za rękę i prowadząc nie wiadomo gdzie. Na każde moje pytanie "Gdzie idziemy?", odpowiadał "zobaczysz" lub "niespodzianka". Po jakiś piętnastu minutach drogi doszliśmy przed hotel. Weszliśmy tam. Louis od razu pokierował nas do windy.
– Nie bierzesz żadnego kluczyka, ani nic? – spytałam.
– Już mam. Wszystko już załatwiłem wcześniej, kochanie. – przygarnął mnie do siebie, całując mnie w czoło.
Zajechaliśmy na wybrane piętro. Szliśmy przez długi korytarz, aż w końcu stanęliśmy przed odpowiednimi drzwiami. Louis szybkim ruchem je odkluczł. W tym momencie ujrzałam dość duży pokój, w którym na środku stał okrągły stolik ze świecami, winem i dwoma talerzami. Podłoga była posypana płatkami róż. Zatkało mnie. Złapałam się za serce.
– Zapraszam na kolację – powiedział mi do ucha Loui, prowadząc mnie do stolika i odsuwając mi krzesło.
Usiadłam, a po chwili mój ukochany zajął miejsce na przeciwko mnie. Zabrało mi mowę. Nie tego się spodziewałam. Bardziej byłam przygotowana na napalonego Louisa, który po zamknięciu drzwi zaczął się do mnie dobierać. Myślałam, że będę mogła pograć mu trochę na jego cierpliwości, jednak teraz role się odwróciły.
– Lubisz spaghetti? – przerwał mi moje przemyślenia.
– Pewnie – uśmiechnęłam się.
Zanim się nie obejrzałam na moim talerzu znajdowała się kolacja. Jednak ja miałam większą ochotę na deser.. Kurczę! Co ten chłopak ze mną zrobił?! Teraz przynajmniej wiem jak on się czuje kiedy ja zgrywam niedostępną. Ugh...
Oboje zabraliśmy się za jedzenie spaghetti, co chwile popijając je winem. I jedno i drugie było na prawdę dobre.
– Coś nie tak? Nie smakuje ci? – spytał Lou.
– Nie, wszystko jest w porządku, a spaghetti jest przepyszne – uśmiechnęłam się.
– Od wejścia tutaj, praktycznie w ogóle się nie odzywałaś – zauważył.
– Po prostu mnie zaskoczyłeś. Myślałam, że to będzie tylko zwykły spacer, a ty tak się zorganizowałeś. Jest tak romantycznie... – podparłam brodę o ręce, patrząc na niego i uśmiechając się słodko. – Dziękuję.
– Czyli jestem grzeczny tak? – wyszczerzył się.
– Louis! – popatrzyłam na niego z politowaniem.
– No co? – zaśmiał się.
– Zniszczyłeś romantyczną chwilę! –powiedziałam oburzona. Tylko jedno ci w głowie – "W tym momencie mi też" dodałam w myślach.
– Nic nie poradzę, że gdy jestem przy tobie robię się niewyżyty seksualnie – powiedział, na chwilę się zastanawiając. – Tak właściwie to twoja wina.-wskazał na mnie palcem.
– No przepraszam bardzo, ale to dzięki mnie masz w ogóle jakieś życie seksualne, kochanie – zaśmiałam się.
– Ale, ale... – zamyślił się – no w sumie to masz rację... – wzruszył ramionami.


________________________________
hejka :* Ogólnie muszę wam powiedzieć jedną rzecz. Dziękuję wam za wszystko. bo to dzięki wam ten blog jakoś funkcjonuje ;)

+ starałam się napisać dłuższy rozdział, mam nadzieję, że mi się udało.

19 komentarzy:

  1. No po prostu brak mi słów! ;))
    Świetne! Rewelacyjne! Wspaniałe! Nie mam pojęcia, co jeszcze :D
    Czekam z niecierpliwością na nn i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty ! Co z tego,źe rozdziały s.ą krótkie skoro fajnie piszesz ? Pisz dalej czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny ale pewnie nie muszę Ci tego mówic .Każdy nowszy jest coraz lepszy ,nie wiem jak ty to robisz ale na prawdę gratuluję Ci :3 Kocham Lou i Emme ,świetnie się uzupełniają <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiście jest ;D
    Też bym tak chciała z Lou *le zatracam się w marzeniach* xD
    Kocham twój blog ;*
    Czekam na więcej ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale fajnie :D
    Tommo taki romantyczny :D
    Takiej miłości to nikt nie powinien zepsuć :P
    Zapraszam do siebie i liczę na komentarz :D
    http://diary-strewn-with-roses.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. ooooo jaki Lou jest romantyczny
    boski rozdział ;p
    jeśli można to poproszę coś o Zaynie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. KOCHAM TEN ROZDZIAŁ . ;D I TA KOLACJA OoooooooooooooooooooooooooooooooooooooOO . !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie ślicznee.! Masz talent dziewczyno.:D Czekam na kolejny rozdział.. mam nadzieję że jeszcze dłuższy.:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie też zatkało xD
    Świetny jest i długość dobra ^^

    http://wyobraznia1d.blogspot.com/ zapraszam ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny , bosski , cudownyy ♥
    czekam na kolejnyy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny ten twój blog . Cały dzień odkładałam pracę na później żeby skończyć czytać . Naprawdę masz talent do pisania . : D

    OdpowiedzUsuń
  12. gdyby tak spotkać takiego mężczyznę ;)) przezajebiszczy rozdział kocham twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  13. D-L-A-C-Z-E-G-O T-A-K K-R-Ó-T-K-O ?!?!
    Ku*wa zajebisty rozdział no! ;*****
    I przestań być taka utalentowana! Jak takk można w ogóle?!?!
    Jeeeeeej.. Louis romantyczny :) Słooooodko, ale napalony jak zawsze - mimo wszystko ;D
    Niecierpliwie czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. zapraszam na nn

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie już nowy ,wbijaj :D
    http://something-gotta-give-now.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Muszę Ci powiedzieć, że rozdział mi się bardzo podoba. Jest po prostu zajebisty. :)
    Ta kolacja przy świecach, z różami na podłodze... Ach... Jakie to romantyczne. Ale Lou i Emmie tylko jedno w głowie. Co za napaleńcy. ;)
    Rozwaliłaś mnie z tym okresem. xD
    Czekam na następny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  17. jaka scena romantyczna zajebista i czekam na nn rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  18. awh, jaki Louis. :') Szczerze mówiąc, bałam się, że będzie to kolejna nudna randka, lecz tą kolacją w hotelu totalnie mnie zaskoczyłaś, pozytywnie oczywiście. :)
    Czekam teraz na jakiś głębszy romans między Harrym a Rox. Ogólnie baaardzo mi się podoba, pisz szybko następny!

    <3

    OdpowiedzUsuń