Z perspektywy Emmy
Leżałam na górze na swoim łóżku, wpatrując się w ścianę. Właściwie to nic nowego... Od kąd nie jestem już z Louisem nic innego nie jestem w stanie robić. Nie mogę jeść, nie mogę spać. Nie mam dla kogo już nawet się ogarniać. Nie mogłam na siebie patrzeć. Praktycznie każde miejsce na moim ciele przypominało mi o jego dotyku, o jego ustach, oddechu, zapachu.. Bez niego czułam się jakby ktoś wyrwał mi serce, podeptał, podarł, napluł i włożył je z powrotem.
– Cześć – usłyszałam kobiecy głos za sobą.
Odwróciłam się, a ku moim oczom ukazała sama Eleanor.
– Co ty tu robisz? – spytałam słabo.
– Chcę porozmawiać – odparła.
– Jeśli chodzi ci o Louisa, to masz drogę wolną. Nie będę sprawiała wam żadnych problemów – usiadłam opierając się o ścianę.
– Tak chodzi mi o Louisa, ale nie w tym sensie co myślisz – usiadła obok mnie. – Po pierwsze. Jestem w pierwszym miesiącu ciąży, co jest jednoznaczne tym, że zaszłam z nim w ciążę jak jeszcze byliśmy razem. Po drugie. Nie chcę wrócić do Louisa, bo mam już chłopaka - Willa, którego kocham tak mocno jak teraz Tommo kocha ciebie.
– Kocha mnie? – popatrzyłam na nią. – Od kilku dni nie daje znaku życia – prychnęłam.
– Wiesz czemu? Bo od kilku dni siedzi tak jak ty w swoim pokoju przeżywając, że stracił najlepsze co mogło go spotkać. Nie może znieść widoku bólu w twoich oczach jak się o tym dowiedziałaś. Nic nie je, nigdzie nie wychodzi.. Emma porozmawiaj z nim, proszę – popatrzyła na mnie błagająco. – Nic od niego nie chcę, przysięgam. Uznałam tylko, że powinien wiedzieć. To wszystko.
– Nie wiem czy dam radę... – zaszkliły mi się oczy.
– Emma, wy oboje bez siebie się marnujecie! – nalegała dalej dziewczyna.
Nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem. Schowałam twarz w dłoniach. Kiedy zobaczyłam Eleanor myślałam, że będzie mi kazać zniknąć z ich życia. Okazało się jednak, że chce pomóc. Była na prawdę w porządku. Dziewczyna objęła mnie ramieniem, dodając mi otuchy.
Z perspektywy Louisa
Ciekawe co ona teraz robi? Co czuje? Czy mnie jeszcze kocha? Co o mnie myśli? Wysłuchałaby co mam jej do powiedzenia? Jak bym jej to wszystko wytłumaczył? Czy w ogóle za mną tęskni? – te pytania i wiele innych zadaję sobie każdego dnia leżąc na łóżku sam, bez mojej małej Emmy. Bez jej uśmiechów, pocałunków, bez tekstu "Tomlinson jesteś nienormalny!", bez jej dotyku. Może chłopacy mają racje? Może powinienem do niej pojechać i zawalczyć o nią. Właściwie to nie wiem co ja robię leżąc tutaj. Przecież ja ją kocham!
Leżałam na górze na swoim łóżku, wpatrując się w ścianę. Właściwie to nic nowego... Od kąd nie jestem już z Louisem nic innego nie jestem w stanie robić. Nie mogę jeść, nie mogę spać. Nie mam dla kogo już nawet się ogarniać. Nie mogłam na siebie patrzeć. Praktycznie każde miejsce na moim ciele przypominało mi o jego dotyku, o jego ustach, oddechu, zapachu.. Bez niego czułam się jakby ktoś wyrwał mi serce, podeptał, podarł, napluł i włożył je z powrotem.
– Cześć – usłyszałam kobiecy głos za sobą.
Odwróciłam się, a ku moim oczom ukazała sama Eleanor.
– Co ty tu robisz? – spytałam słabo.
– Chcę porozmawiać – odparła.
– Jeśli chodzi ci o Louisa, to masz drogę wolną. Nie będę sprawiała wam żadnych problemów – usiadłam opierając się o ścianę.
– Tak chodzi mi o Louisa, ale nie w tym sensie co myślisz – usiadła obok mnie. – Po pierwsze. Jestem w pierwszym miesiącu ciąży, co jest jednoznaczne tym, że zaszłam z nim w ciążę jak jeszcze byliśmy razem. Po drugie. Nie chcę wrócić do Louisa, bo mam już chłopaka - Willa, którego kocham tak mocno jak teraz Tommo kocha ciebie.
– Kocha mnie? – popatrzyłam na nią. – Od kilku dni nie daje znaku życia – prychnęłam.
– Wiesz czemu? Bo od kilku dni siedzi tak jak ty w swoim pokoju przeżywając, że stracił najlepsze co mogło go spotkać. Nie może znieść widoku bólu w twoich oczach jak się o tym dowiedziałaś. Nic nie je, nigdzie nie wychodzi.. Emma porozmawiaj z nim, proszę – popatrzyła na mnie błagająco. – Nic od niego nie chcę, przysięgam. Uznałam tylko, że powinien wiedzieć. To wszystko.
– Nie wiem czy dam radę... – zaszkliły mi się oczy.
– Emma, wy oboje bez siebie się marnujecie! – nalegała dalej dziewczyna.
Nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem. Schowałam twarz w dłoniach. Kiedy zobaczyłam Eleanor myślałam, że będzie mi kazać zniknąć z ich życia. Okazało się jednak, że chce pomóc. Była na prawdę w porządku. Dziewczyna objęła mnie ramieniem, dodając mi otuchy.
Z perspektywy Louisa
Ciekawe co ona teraz robi? Co czuje? Czy mnie jeszcze kocha? Co o mnie myśli? Wysłuchałaby co mam jej do powiedzenia? Jak bym jej to wszystko wytłumaczył? Czy w ogóle za mną tęskni? – te pytania i wiele innych zadaję sobie każdego dnia leżąc na łóżku sam, bez mojej małej Emmy. Bez jej uśmiechów, pocałunków, bez tekstu "Tomlinson jesteś nienormalny!", bez jej dotyku. Może chłopacy mają racje? Może powinienem do niej pojechać i zawalczyć o nią. Właściwie to nie wiem co ja robię leżąc tutaj. Przecież ja ją kocham!
Zerwałem się z łóżka. Pospiesznie nałożyłem czerwone spodnie i granatową bluzkę ze znaczkiem supermena, którą kupiła mi Emma. Do tego ulubione przez nią moje tenisówki. Zbiegłem na dół.
– Gdzie idziesz? – zatrzymał mnie Harry.
– Muszę ją odzyskać – odparłem.
– No nareszcie zmądrzałeś! – poklepał mnie po ramieniu. – Powodzenia!
– Dzięki – uśmiechnąłem się po czym wybiegłem z domu.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę działki. Miałem tylko nadzieję, że mi wybaczy. Da mi to wszystko wytłumaczyć i wróci ze mną do domu.. Droga mi minęła bardzo szybko. Może dlatego, że jechałem jak wariat? Nie mam pojęcia. Zaparkowałem przed wjazdem na teren działki. Wysiadłem i skierowałem się w stronę domku. Kurde! Co ja jej powiem?! No nic. Pójdę na żywioł.
Z perspektywy Emmy
Wyszłam na chwilę się przewietrzyć i wszystko przemyśleć. Oczywiście poszłam na kłodę, na której przesiadywałam zawsze z Louisem. On też cierpi. Przynajmniej zdaniem Eleanor. Szczerze to mam na to ogromną nadzieję, bo brakuje mi go niesamowicie. Gdybym go teraz zobaczyła z chęcią bym się na niego rzuciła.. Przytuliła i dała mu jego ulubionego "namiętniaka". Tęsknię za jego dotykiem na moim ciele.. Za jego standardowym tekstem: "Moje małe szczęście". Na samą myśl jego głosu, uśmiechnęłam się do siebie. Gdyby była tu babcia pomogłaby mi – pomyślałam. Dopiero teraz zorientowałam się, że z oczu lecą mi łzy. Skuliłam się i pozwoliłam sobie na płacz.
– Louis... – zaszlochałam do siebie.
Z perspektywy Louisa
Zapukałem do domku. Po chwili otworzyła mi Roxana.
– Louis, co ty tu robisz?! – wytrzeszczyła oczy.
– Muszę porozmawiać z Emmą. Mogę wejść? – spytałem.
– Ona wyszła. Powiedziała, że musi coś przemyśleć. Sama – powiedziała lekko zakłopotana.
– Wiesz gdzie poszła?
– Nie dokładnie. Wspominała coś o jakiejś kłodzie. Cokolwiek to znaczy – wzruszyła ramionami.
– Kłoda? Świetnie! Dzięki –posłałem jej lekki uśmiech, odwracając się na pięcie.
– Louis! – zatrzymała mnie.
Popatrzyłem na nią pytająco.
– Powodzenia – uśmiechnęła się.
– Dzięki! – wyszczerzyłem się i tym razem już biegiem skierowałem się do wyjścia z działki.
Zanim się obejrzałem byłem już kilka metrów od naszej potajemnej kłody. Przeszedłem przez mały lasek, a gdy już ją zobaczyłem zatkało mnie. Siedziała skulona. Słychać było jej cichy szloch. Płakała. Na ten widok, aż mi zaszkliły się oczy. Nie wiedziałem co robić. Bo przecież nie mogłem tak po prostu do niej podejść i ją przytulić jakby nigdy nic. Z resztą przecież to przeze mnie tak bardzo teraz cierpi. Zrobiłem krok do przodu i jak na złość nadepnąłem na patyk, który pod moim ciężarem pękł wydając charakterystyczny dźwięk.
– Kto tu jest?! – usłyszałem słaby głos Emmy, która zarwała się na równe nogi.
Nic nie powiedziałem. Po prostu wyłoniłem się z cienia drzew. Kiedy moja ukochana mnie ujrzała wytrzeszczyła oczy.
– Louis? – spytała, wyostrzając wzrok.
– Tak, to ja – powiedziałem niepewnie.
Em jakby chciała zrobić krok w moją stronę, ale upadła na ziemię.
– Emma! – podbiegłem do niej.
Nie odzywała się. Położyłem ją sobie na kolanach.
– Słyszysz mnie?! – krzyczałem.
– Louis... – uśmiechnęła się lekko, po czym straciła przytomność.
– Emma! – potrząsnąłem ją lekko. – Kurwa! – zakląłem głośno, po czym wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po karetkę.
Kilka minut później jechałem już z nią do szpitala. Zadzwoniłem do taty Emmy i reszty informując ich o wszystkim. Cały czas trzymałem ją za rękę. Dopiero teraz zauważyłem jak bardzo była blada i wychudzona. Lekarze mówili, że się odwodniła. I to wszystko było przeze mnie...
– Gdzie idziesz? – zatrzymał mnie Harry.
– Muszę ją odzyskać – odparłem.
– No nareszcie zmądrzałeś! – poklepał mnie po ramieniu. – Powodzenia!
– Dzięki – uśmiechnąłem się po czym wybiegłem z domu.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę działki. Miałem tylko nadzieję, że mi wybaczy. Da mi to wszystko wytłumaczyć i wróci ze mną do domu.. Droga mi minęła bardzo szybko. Może dlatego, że jechałem jak wariat? Nie mam pojęcia. Zaparkowałem przed wjazdem na teren działki. Wysiadłem i skierowałem się w stronę domku. Kurde! Co ja jej powiem?! No nic. Pójdę na żywioł.
Z perspektywy Emmy
Wyszłam na chwilę się przewietrzyć i wszystko przemyśleć. Oczywiście poszłam na kłodę, na której przesiadywałam zawsze z Louisem. On też cierpi. Przynajmniej zdaniem Eleanor. Szczerze to mam na to ogromną nadzieję, bo brakuje mi go niesamowicie. Gdybym go teraz zobaczyła z chęcią bym się na niego rzuciła.. Przytuliła i dała mu jego ulubionego "namiętniaka". Tęsknię za jego dotykiem na moim ciele.. Za jego standardowym tekstem: "Moje małe szczęście". Na samą myśl jego głosu, uśmiechnęłam się do siebie. Gdyby była tu babcia pomogłaby mi – pomyślałam. Dopiero teraz zorientowałam się, że z oczu lecą mi łzy. Skuliłam się i pozwoliłam sobie na płacz.
– Louis... – zaszlochałam do siebie.
Z perspektywy Louisa
Zapukałem do domku. Po chwili otworzyła mi Roxana.
– Louis, co ty tu robisz?! – wytrzeszczyła oczy.
– Muszę porozmawiać z Emmą. Mogę wejść? – spytałem.
– Ona wyszła. Powiedziała, że musi coś przemyśleć. Sama – powiedziała lekko zakłopotana.
– Wiesz gdzie poszła?
– Nie dokładnie. Wspominała coś o jakiejś kłodzie. Cokolwiek to znaczy – wzruszyła ramionami.
– Kłoda? Świetnie! Dzięki –posłałem jej lekki uśmiech, odwracając się na pięcie.
– Louis! – zatrzymała mnie.
Popatrzyłem na nią pytająco.
– Powodzenia – uśmiechnęła się.
– Dzięki! – wyszczerzyłem się i tym razem już biegiem skierowałem się do wyjścia z działki.
Zanim się obejrzałem byłem już kilka metrów od naszej potajemnej kłody. Przeszedłem przez mały lasek, a gdy już ją zobaczyłem zatkało mnie. Siedziała skulona. Słychać było jej cichy szloch. Płakała. Na ten widok, aż mi zaszkliły się oczy. Nie wiedziałem co robić. Bo przecież nie mogłem tak po prostu do niej podejść i ją przytulić jakby nigdy nic. Z resztą przecież to przeze mnie tak bardzo teraz cierpi. Zrobiłem krok do przodu i jak na złość nadepnąłem na patyk, który pod moim ciężarem pękł wydając charakterystyczny dźwięk.
– Kto tu jest?! – usłyszałem słaby głos Emmy, która zarwała się na równe nogi.
Nic nie powiedziałem. Po prostu wyłoniłem się z cienia drzew. Kiedy moja ukochana mnie ujrzała wytrzeszczyła oczy.
– Louis? – spytała, wyostrzając wzrok.
– Tak, to ja – powiedziałem niepewnie.
Em jakby chciała zrobić krok w moją stronę, ale upadła na ziemię.
– Emma! – podbiegłem do niej.
Nie odzywała się. Położyłem ją sobie na kolanach.
– Słyszysz mnie?! – krzyczałem.
– Louis... – uśmiechnęła się lekko, po czym straciła przytomność.
– Emma! – potrząsnąłem ją lekko. – Kurwa! – zakląłem głośno, po czym wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po karetkę.
Kilka minut później jechałem już z nią do szpitala. Zadzwoniłem do taty Emmy i reszty informując ich o wszystkim. Cały czas trzymałem ją za rękę. Dopiero teraz zauważyłem jak bardzo była blada i wychudzona. Lekarze mówili, że się odwodniła. I to wszystko było przeze mnie...
________________
cześć waaam ;* przepraszam, że tyle nie pisałam, ale jakoś nie miałam pomysłów. jednak dzisiaj coś mnie natchnęło. mam nadzieję, że się wam podoba ;)
0.0 proszę daj mi następny ...
OdpowiedzUsuńRozdział zajebiście zajebisto zajebisty ♥
♥♥♥♥KOCHAM♥♥♥♥
ten rozdział jest świetny, tak jak wszystkie. Nie zrobiłas tak jak na innych blogach, że sie zaczynają kłócić ani wpadaja sobie od tak w ramiona;D
OdpowiedzUsuńzaprsazam do mnie----> http://nowe-zycie-w-innym-kraju.blogspot.com/
Czy się podoba? Co to za pytanie w ogóle, podoba się i to jak!:D Dodaj szybko następny.:D zapraszam do siebie: http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com :D
OdpowiedzUsuńCUDO!!! <3
OdpowiedzUsuńTen rozdział był smutny,a zarazem taki romantyczny... ;))
Czekam z niecierpliwością na nn i pozdrawiam:*
czy mi się podoba? on jest zajebisty nie nie ma słów żeby go opisać !!!! dodawaj szybko następny!!!<3333 Wiki:*****
OdpowiedzUsuńAaaaa.! Kocham to normalnie! ;************* Zajebisty rozdział, smutny to fakt, ale jak napisany! :)
OdpowiedzUsuńRewelacja!! Proszę o następny, ale to prędko!
http://beyourseeelf-lifestyle.blogspot.com/
Fajnie opisałaś ich tęsknotę do siebie :)
OdpowiedzUsuńDziwne że Lou się jeszcze trzyma skoro też nic nie pił i nie jadł :P
Ciekawi mnie czy to zemdlenie nie będzie miało jakiś skutków ubocznych np. strata pamięci :P
Zapraszam do siebie i chciałabym byś wyraziła swoją opinię :)
http://diary-strewn-with-roses.blogspot.com/
świeetny , czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńJak ty to powiadasz: jak ja kocham te dramaciki. Ja też! Rozdział taki romantyczny c'nie? Mniejsza o to. Czekam na następny (co się pewnie domyślasz) i oczywiście powiadom ;).
OdpowiedzUsuńrozdział jest mega zajebisty i czekam na nn :P
OdpowiedzUsuńCześć, tu Anonim który ochrzanił cię za to, że zrobiłaś złą Eleanor :D na początek przepraszam cię, ale chyba rozumiesz że Eleanor teraz chyba ma najmniejsze wsparcie ze strony Polskich Directionerek, więc nie mogłam patrzeć ta to... Ale teraz zmieniłaś i jest wszystko w porządku, za co ci bardzo dziękuję (za zmienienie w sensie) ! Szczerze to bałam się że się załamiesz, usuniesz bloga albo zawiesisz i będziesz udawała strasznie skrzywdzoną przez wrednego Anonimka (czyli mnie hehe :D) a tu proszę ! Zaskoczyłaś mnie, to co zrobiłaś jest genialne :)) Podziwiam cię, jesteś moją idolką jak Eleanor :D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, no co tu dużo mówić, wyciskacz łez! Genialny, tak jak i cały twój blog :) Nie marnuj talentu! <3
To tyle co chciałam powiedzieć na ten temat, trzymaj się xx
Świetny < 3
OdpowiedzUsuńCzekam nn ; *
Polecam bloga Agaty ; )
http://showyourtears.blogspot.com
świetny.Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuń+zapraszam do mnie.
mało się nie powyłam .
OdpowiedzUsuńkocham Cię xDD
Boskie Boskie Boskie <3333 Pisz szybko następny !!
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga !
Masz wielki talent:*
Świetne *_*
KOcham ♥♥♥♥
Jezu ale zajebisty,no nic czekam na następny.:DDD
OdpowiedzUsuńMasz talent zazdroszczę ci i zapraszam do siebie:
http://moja-historia-1d.blogspot.com/
fajna historia :D
OdpowiedzUsuńmoże któryś z nich kiedyś przeczyta :D
Wow, ale zajebisty blog! Masz talent i czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam do mnie http://nastoletnia-destiny.blogspot.com/
AAA ŚWIETNE <3
OdpowiedzUsuńCześc u mnie nowy rozdział więc zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://something-gotta-give-now.blogspot.com/
Zajebiaszcze tooo !! <333
OdpowiedzUsuńPisz następny !!
Kocham !!
Zapraszam do mnie ;****
Ja już nie mam słów do twojego bloga poprostu go kocham jak Emma Louis'a jaram się nim bardziej niż Fredka Jeremiaszem...Tyle powiem bo mnie zatkało normalnie po raz pierwszy w moim życiu zabrakło mi słów.Poinformuj mnie proszę o następnnym przez gg (jeśli wgl.mogę o to prosić) a to mój numer (42226869)
OdpowiedzUsuńWkurzasz mnie . ;/
OdpowiedzUsuńCoraz głupsze rozdziały piszesz . !!!
No, ciekawe jaki Ty napisałabyś/napisałbyś rozdział. ;)
UsuńPozdro. Pewnie gorszy.
"Idź być głupim gdzie indziej."
Ehm , wcale nie zgadzam się z komentarzem powyżej ;) Bardzo fajnie ci wyszedł;DD
OdpowiedzUsuńZapraszam;*
http://lovesandfriend.blogspot.com/
No siema kochana! U mnie nowy ;33
OdpowiedzUsuńhttp://nie-pytaj-o-sens.blogspot.com/
Wow! Nie sądziłam, że będzie z nią aż tak źle... Karetka... Odwodnienie... Biedna Emma. Mam nadzieję, że to nic poważnego. :( No nic, muszę przeczytać kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńA co do Eleanor - fajnie, że jest miła. Taką ją sobie wyobrażam. :)x