Z perspektywy Zayna
Zasiedliśmy do śniadania, które przygotował nam Niall. Muszę przyznać, że wyszło w miarę dobre. Jak zauważyłem każdemu dzisiaj dopisywał humor, oprócz mnie. Miałem wrażenie, że głowa zaraz mi eksploduje. Jednak kiedy pomyślę o słodkiej pomadce Emmy zmieszaną z wódką to muszę przyznać, że było warto. Tak, tak wiem, że dosłownie kilka minut temu powiedziałem, że nic nie pamiętam. Malutkie kłamstewko nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Wiem, że to bez sensu, ale tylko w ten sposób moje kontakty z Em się nie popsują. Zapewne, przy pierwszej lepszej okazji "dowiem się" co wczoraj nabroiłem, po czym grzecznie przeproszę i wszystko będzie tak jak dawniej. Muszę tylko przekonująco zagrać, że nic nie pamiętam. Zapewne tylko ja rozumiem swoje postępowanie w tej sytuacji, ale to silniejsze ode mnie. Nie zniósł bym kłótni z Emmą, bo się w niej zakochałem. Tak, tak. Kocham ją i to mnie usprawiedliwia. Najgorszy jest jednak fakt, że nie mogę się z tym nikim podzielić, nawet z Em.
– Zayn, jedziesz z nami? – przerwał mnie z przemyśleń Louis.
– Gdzie?
– Do Paula po rozkład trasy koncertowej.
– Lepiej nie. Rozsadza mi łeb. Idę się położyć – powiedziałem wstając od stołu i kierując się na górę do swojej sypialni.
Położyłem się na łóżko, podkładając ręce pod głowę i patrząc się w sufit. "Daję jej dziesięć minut." – pomyślałem. Wiedziałem, że do mnie przyjdzie pod pretekstem sprawdzenia jak się czuję. Nie oczekiwałem, że rzuci mi się na szyję, bo nie mam co nawet o tym marzyć, ale sam fakt, że się o mnie martwi mnie zadowalał. Nagle po pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
– Proszę.
– Mogę? – do sypialni swoją głowę wsadziła brązowo włosa piękność.
– Możesz – odpowiedziałem jej, lekko się uśmiechając.
– Jak się czujesz? – spytała, zamykając za sobą drzwi, a w ręku miała szklankę wody i jakieś proszki zapewne na ból głowy. Czasami była taka przewidywalna...
– Łeb mi rozsadza.
– Masz – podała mi szklankę i tabletkę do ręki. – To ci powinno pomóc – dodała, siadając na brzegu łóżka.
Usiadłem opierając się o ścianę i posłusznie zażyłem leki.
– Serio nic nie pamiętasz? – spytała.
– Nic, a nic – skłamałem wzruszając ramionami.
– W takim razie ogranicz alkohol, bądź jakieś inne używki, bo wczoraj przesadziłeś.
– Powiesz mi co ja takiego zrobiłem? – popatrzyłem na nią "zszokowany".
– Pocałowałeś mnie mimo, że tego nie chciałam, a kiedy od ciebie uciekłam ty za mną pobiegłeś mówiąc, że... – zawahała się.
– Mówiąc co?
– Że mnie kochasz – dokończyła.
– Serio? – złapałem się za głowę. – O kurwa Em, przepraszam ja nie chciałem.. – żebyś przerywała ten cudowny pocałunek dodałem w myślach.
– Czyli to co mówiłeś, nie jest prawdą? – spojrzała na mnie badawczo.
–Nie no co ty. Fakt, kocham cię, ale jak młodszą siostrę – wymusiłem uśmiech..
– To dobrze – pchnęła mnie lekko pięścią w ramię.
– Oddam – ostrzegłem.
– Szacunek – upomniała mnie.
– Szczegóły, szczegóły – przewróciłem oczami.
– Wiesz co? Cieszę się, że ciebie mam – wyznała.
–Ja też się cieszę, że siebie mam – zaśmiałem się, na co Em popatrzyła na mnie z politowaniem.
Wybuchnęliśmy śmiechem. Czemu ona jest taka piękna?!
– Dobra lecę się spakować, bo z Louisem dzisiaj jednak wyjeżdżamy – powiedziała, wstając z łóżka i kierując się w stronę wyjścia z pokoju – Życz mi powodzenia – rzuciła
zamykając za sobą drzwi.
– Taaa – mruknąłem pod nosem, kiedy zostałem sam.
Z perspektywy Emmy
Kiedy byłam już w pokoju moim i Louisa wyciągnęłam walizkę, którą zaciągnęłam do garderoby zaczynając się pakować. Mogłam też przy okazji na spokojnie rozważyć rozmowę z Zaynem. W sumie to lepiej, że nic nie pamiętał. Bałam się, że w domu zapanuje dziwna atmosfera z powodu tego pocałunku, jednak kiedy Malik zapewnił mnie, że kocha mnie tylko i wyłącznie jako młodszą siostrę ulżyło mi. Na samą myśl, że po tym wydarzeniu moje kontakty z nim miałyby ucierpieć ogarniał mnie niepokój. Bo nie wliczając już Rox i Louisa, to z nim i Harrym potrafię rozmawiać praktycznie o wszystkim. Kto by pomyślał. W sumie mam teraz gorszy problem. Za kilka godzin miałam poznać mamę i siostry mojego chłopaka! Tak wiem, że Louis za każdym razem mówi mi bym się nie przejmowała, ale ja inaczej nie potrafię. Eleanor postawiła wysoko poprzeczkę i teraz muszę temu dorównać. Obym tylko dała radę..
– Denerwujesz się, prawda? – usłyszałam za sobą znajomy, słodki głos. Odwróciłam się i ujrzałam Rox i Danielle.
– Szczerze? W chuj mocno – odpowiedziałam drżącym głosem. – A co jeśli nie dorównam Eleanor? – oparłam się o wolną ścianę w garderobie. Dziewczyny usiadły na przeciwko mnie.
– Nawet nie próbuj jej dorównywać, bo to nie ma sensu – zaczęła Dan.
– Po prostu bądź sobą. Tomlinsonowie powinni poznać prawdziwą Emmę – powiedziała Rox, kładąc mi rękę na kolano. Zawsze tak robiła, a mnie nie wiem czemu to uspakajało.
– A co jeśli...
– Przestań! – uciszyły mnie.
– Nie masz co się denerwować, na prawdę. Sama miałam okazje poznać rodzinę Louisa i mogę cię zapewnić, że nie musisz się przejmować – uśmiechnęła się do mnie Danielle.
– Dzięki dziewczyny – powiedziałam, na co wszystkie się przytuliłyśmy.
– A tu co się dzieje? – do garderoby wszedł mój ukochany.
– Żegnam się z dziewczynami, nie mogę? – pokazałam mu język.
– Jestem zazdrosny – skrzyżował ręce na piersiach.
– Och daj spokój – przewróciła oczami Rox. – Przez kolejne kilka dni, będziesz miał ją tylko dla siebie.
– Nie chcę myśleć co się tam będzie działo – pokiwała głową Danielle.
– A to już zostanie między nami – zaśmiał się Lou.
– Chodź. Zostawmy ich samych – powiedziała Rox, wstając i wyciągając Dan za rękę.
Na co ja jakby nigdy nic wróciłam do pakowania.
– Stres? – spytał mnie rozbawiony Lou, kiedy dziewczyny opuściły naszą sypialnię.
– A jak myślisz? – popatrzyłam na Tomlinsona.
– Wyluzuj – przewrócił oczami.
– Łatwo powiedzieć – burknęłam, wrzucając koszulki do walizki.
– Chodź – wyciągnął rękę w moją stronę.
– Gdzie? – spojrzałam na niego.
– Do mnie – zaśmiał się, na co ja chwyciłam jego rękę.
Po chwili stałam wtulona w mojego chłopaka, który jeździł rękoma po moich plecach co było kolejnym sposobem na uspokojenie mnie.
– Kogo najbardziej się obawiasz? – spytał Tommo, po chwili ciszy.
– Lottie, bo wiem, że świetnie dogadywała się z Eleanor – odpowiedziałam, po chwili zastanowienia.
– Mówiłam! – w garderobie zjawiła się blondynka z niebieskimi oczami, która uśmiechała się zwycięsko.
– Em, poznaj Lottie – zaśmiał się Tommo.
– Cześć! – przywitała mnie siostra mojego chłopaka, przytulając mnie. – Wisisz mi dychę – skierowała się do Lou, na co on przewrócił oczami dając dziewczynie banknot.
– Ktoś mi wyjaśni co się tutaj dzieje? – spytałam lekko zmieszana.
– No więc jak byłem z Harry'm u Paula to po drodze spotkałem Lottie, która bardzo chciała ciebie poznać – zaczął Tommo.
– Oboje stwierdziliśmy, że będzie ci raźniej przyjechać do nas jak będziesz już znała kogoś oprócz Louisa. A tak nawiasem, nie masz się czego obawiać. Jeśli mój braciszek jest z tobą szczęśliwy, to ja nie mam tu nic do gadania – uśmiechnęła się ciepło.
Zatkało mnie. Najzwyczajniej w świecie mnie zatkało!
– Powiesz coś? – szatyn podszedł do mnie, chwytając mnie za rękę. – Wszystko w porządku?
– Lou, daj jej to wszystko ogarnąć – uciszyła go Lottie.
– Jesteście niesamowici – wydusiłam z siebie, ściskając dłoń Louisa.
– Wiemy – powiedzieli jednogłośnie, na co wszyscy się zaśmieliśmy.
– Spakowani? – spytała Lottie.
– Ja tak, ale twój brat nie – odpowiedziałam.
– Jak zwykle – przewróciła oczami. – Będę na dole – dodała, po czym wyszła z garderoby.
– Nie jest aż tak źle co? – spytał Tommo.
– Kocham cię, wiesz? – przytuliłam się do niego.
– Wiem, ja ciebie też – pocałował mnie we włosy.
– To teraz pokochasz mnie jeszcze bardziej, bo kiedy ciebie nie było to jakoś twoje rzeczy się spakowały do walizki – popatrzyłam na niego z chytrym uśmieszkiem.
Chwilę się jeszcze podroczyliśmy, kończąc oczywiście na krótkim całowaniu. Następnie dopakowaliśmy ostatnie potrzebne rzeczy i razem z walizkami skierowaliśmy się na dół. W salonie zastaliśmy wszystkich domowników i siostrę Louisa. Jako pierwsza na szyję rzuciła mi się Roxana.
– Pamiętaj, byś była sobą – powiedziała, spoglądając mi w oczy. – I uważaj na siebie.
– Zawsze na siebie uważam Rox – przytuliłam ją jeszcze raz.
– Dzwoń do mnie – dodała.
– Dobrze – zgodziłam się
Następna w kolejce była Danielle, która też przypomniała mi o odwadze. Liam oczywiście wtrącił swoje dwa grosze na temat drogi i takie tam. Niall przytulając mnie rozpaczał, że będzie tęsknił za moimi kanapkami, które lubił mi podkradać. Przyszła pora na Harry'ego.
– Em, moja przyjaciółko, dawaj miśka! – powiedział radośnie, wyciągając ręce w moją stronę.
– Jesteś nienormalny – zaśmiałam się, przytulając mojego przyjaciela.
– A ty masz uważać, byście nie wpadli, bo za wcześnie mi jeszcze być ojcem chrzestnym.
– Skąd wiesz, że to ty byś nim był? – spojrzałam na niego rozbawiona.
– A któż by inny – wyszczerzył się, pokazując przy tym rządek białych i równych zębów.
Przewróciłam oczami i podeszłam do ostatniej osoby, którą był Zayn. Gdy zauważył, że przyszła na niego kolej uśmiechnął się w najsłodszy sposób jaki chyba potrafił, przytulając mnie.
– Baw się dobrze – powiedział.
– Będę – uśmiechnęłam się do chłopaka.
– Jakbyś czegoś potrzebowała, masz mój numer – przypomniał.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do Louisa, który właśnie przytulał się z Harrym. Oczywiście, nie mogłam ich od siebie oderwać, ale kiedy Lottie mi pomogła gilgocząc Hazze – udało się. Zapakowaliśmy się do samochodu Tomlinsona, a następnie zajęliśmy miejsca – Louis na siedzeniu kierowcy, ja – pasażera, a Lottie z tyłu. Czekało nas 270 kilometrów drogi i później miałam poznać rodzinę mojego chłopaka. Boję się tego niesamowicie, ale muszę sobie dać jakoś radę.
Zasiedliśmy do śniadania, które przygotował nam Niall. Muszę przyznać, że wyszło w miarę dobre. Jak zauważyłem każdemu dzisiaj dopisywał humor, oprócz mnie. Miałem wrażenie, że głowa zaraz mi eksploduje. Jednak kiedy pomyślę o słodkiej pomadce Emmy zmieszaną z wódką to muszę przyznać, że było warto. Tak, tak wiem, że dosłownie kilka minut temu powiedziałem, że nic nie pamiętam. Malutkie kłamstewko nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Wiem, że to bez sensu, ale tylko w ten sposób moje kontakty z Em się nie popsują. Zapewne, przy pierwszej lepszej okazji "dowiem się" co wczoraj nabroiłem, po czym grzecznie przeproszę i wszystko będzie tak jak dawniej. Muszę tylko przekonująco zagrać, że nic nie pamiętam. Zapewne tylko ja rozumiem swoje postępowanie w tej sytuacji, ale to silniejsze ode mnie. Nie zniósł bym kłótni z Emmą, bo się w niej zakochałem. Tak, tak. Kocham ją i to mnie usprawiedliwia. Najgorszy jest jednak fakt, że nie mogę się z tym nikim podzielić, nawet z Em.
– Zayn, jedziesz z nami? – przerwał mnie z przemyśleń Louis.
– Gdzie?
– Do Paula po rozkład trasy koncertowej.
– Lepiej nie. Rozsadza mi łeb. Idę się położyć – powiedziałem wstając od stołu i kierując się na górę do swojej sypialni.
Położyłem się na łóżko, podkładając ręce pod głowę i patrząc się w sufit. "Daję jej dziesięć minut." – pomyślałem. Wiedziałem, że do mnie przyjdzie pod pretekstem sprawdzenia jak się czuję. Nie oczekiwałem, że rzuci mi się na szyję, bo nie mam co nawet o tym marzyć, ale sam fakt, że się o mnie martwi mnie zadowalał. Nagle po pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
– Proszę.
– Mogę? – do sypialni swoją głowę wsadziła brązowo włosa piękność.
– Możesz – odpowiedziałem jej, lekko się uśmiechając.
– Jak się czujesz? – spytała, zamykając za sobą drzwi, a w ręku miała szklankę wody i jakieś proszki zapewne na ból głowy. Czasami była taka przewidywalna...
– Łeb mi rozsadza.
– Masz – podała mi szklankę i tabletkę do ręki. – To ci powinno pomóc – dodała, siadając na brzegu łóżka.
Usiadłem opierając się o ścianę i posłusznie zażyłem leki.
– Serio nic nie pamiętasz? – spytała.
– Nic, a nic – skłamałem wzruszając ramionami.
– W takim razie ogranicz alkohol, bądź jakieś inne używki, bo wczoraj przesadziłeś.
– Powiesz mi co ja takiego zrobiłem? – popatrzyłem na nią "zszokowany".
– Pocałowałeś mnie mimo, że tego nie chciałam, a kiedy od ciebie uciekłam ty za mną pobiegłeś mówiąc, że... – zawahała się.
– Mówiąc co?
– Że mnie kochasz – dokończyła.
– Serio? – złapałem się za głowę. – O kurwa Em, przepraszam ja nie chciałem.. – żebyś przerywała ten cudowny pocałunek dodałem w myślach.
– Czyli to co mówiłeś, nie jest prawdą? – spojrzała na mnie badawczo.
–Nie no co ty. Fakt, kocham cię, ale jak młodszą siostrę – wymusiłem uśmiech..
– To dobrze – pchnęła mnie lekko pięścią w ramię.
– Oddam – ostrzegłem.
– Szacunek – upomniała mnie.
– Szczegóły, szczegóły – przewróciłem oczami.
– Wiesz co? Cieszę się, że ciebie mam – wyznała.
–Ja też się cieszę, że siebie mam – zaśmiałem się, na co Em popatrzyła na mnie z politowaniem.
Wybuchnęliśmy śmiechem. Czemu ona jest taka piękna?!
– Dobra lecę się spakować, bo z Louisem dzisiaj jednak wyjeżdżamy – powiedziała, wstając z łóżka i kierując się w stronę wyjścia z pokoju – Życz mi powodzenia – rzuciła
zamykając za sobą drzwi.
– Taaa – mruknąłem pod nosem, kiedy zostałem sam.
Z perspektywy Emmy
Kiedy byłam już w pokoju moim i Louisa wyciągnęłam walizkę, którą zaciągnęłam do garderoby zaczynając się pakować. Mogłam też przy okazji na spokojnie rozważyć rozmowę z Zaynem. W sumie to lepiej, że nic nie pamiętał. Bałam się, że w domu zapanuje dziwna atmosfera z powodu tego pocałunku, jednak kiedy Malik zapewnił mnie, że kocha mnie tylko i wyłącznie jako młodszą siostrę ulżyło mi. Na samą myśl, że po tym wydarzeniu moje kontakty z nim miałyby ucierpieć ogarniał mnie niepokój. Bo nie wliczając już Rox i Louisa, to z nim i Harrym potrafię rozmawiać praktycznie o wszystkim. Kto by pomyślał. W sumie mam teraz gorszy problem. Za kilka godzin miałam poznać mamę i siostry mojego chłopaka! Tak wiem, że Louis za każdym razem mówi mi bym się nie przejmowała, ale ja inaczej nie potrafię. Eleanor postawiła wysoko poprzeczkę i teraz muszę temu dorównać. Obym tylko dała radę..
– Denerwujesz się, prawda? – usłyszałam za sobą znajomy, słodki głos. Odwróciłam się i ujrzałam Rox i Danielle.
– Szczerze? W chuj mocno – odpowiedziałam drżącym głosem. – A co jeśli nie dorównam Eleanor? – oparłam się o wolną ścianę w garderobie. Dziewczyny usiadły na przeciwko mnie.
– Nawet nie próbuj jej dorównywać, bo to nie ma sensu – zaczęła Dan.
– Po prostu bądź sobą. Tomlinsonowie powinni poznać prawdziwą Emmę – powiedziała Rox, kładąc mi rękę na kolano. Zawsze tak robiła, a mnie nie wiem czemu to uspakajało.
– A co jeśli...
– Przestań! – uciszyły mnie.
– Nie masz co się denerwować, na prawdę. Sama miałam okazje poznać rodzinę Louisa i mogę cię zapewnić, że nie musisz się przejmować – uśmiechnęła się do mnie Danielle.
– Dzięki dziewczyny – powiedziałam, na co wszystkie się przytuliłyśmy.
– A tu co się dzieje? – do garderoby wszedł mój ukochany.
– Żegnam się z dziewczynami, nie mogę? – pokazałam mu język.
– Jestem zazdrosny – skrzyżował ręce na piersiach.
– Och daj spokój – przewróciła oczami Rox. – Przez kolejne kilka dni, będziesz miał ją tylko dla siebie.
– Nie chcę myśleć co się tam będzie działo – pokiwała głową Danielle.
– A to już zostanie między nami – zaśmiał się Lou.
– Chodź. Zostawmy ich samych – powiedziała Rox, wstając i wyciągając Dan za rękę.
Na co ja jakby nigdy nic wróciłam do pakowania.
– Stres? – spytał mnie rozbawiony Lou, kiedy dziewczyny opuściły naszą sypialnię.
– A jak myślisz? – popatrzyłam na Tomlinsona.
– Wyluzuj – przewrócił oczami.
– Łatwo powiedzieć – burknęłam, wrzucając koszulki do walizki.
– Chodź – wyciągnął rękę w moją stronę.
– Gdzie? – spojrzałam na niego.
– Do mnie – zaśmiał się, na co ja chwyciłam jego rękę.
Po chwili stałam wtulona w mojego chłopaka, który jeździł rękoma po moich plecach co było kolejnym sposobem na uspokojenie mnie.
– Kogo najbardziej się obawiasz? – spytał Tommo, po chwili ciszy.
– Lottie, bo wiem, że świetnie dogadywała się z Eleanor – odpowiedziałam, po chwili zastanowienia.
– Mówiłam! – w garderobie zjawiła się blondynka z niebieskimi oczami, która uśmiechała się zwycięsko.
– Em, poznaj Lottie – zaśmiał się Tommo.
– Cześć! – przywitała mnie siostra mojego chłopaka, przytulając mnie. – Wisisz mi dychę – skierowała się do Lou, na co on przewrócił oczami dając dziewczynie banknot.
– Ktoś mi wyjaśni co się tutaj dzieje? – spytałam lekko zmieszana.
– No więc jak byłem z Harry'm u Paula to po drodze spotkałem Lottie, która bardzo chciała ciebie poznać – zaczął Tommo.
– Oboje stwierdziliśmy, że będzie ci raźniej przyjechać do nas jak będziesz już znała kogoś oprócz Louisa. A tak nawiasem, nie masz się czego obawiać. Jeśli mój braciszek jest z tobą szczęśliwy, to ja nie mam tu nic do gadania – uśmiechnęła się ciepło.
Zatkało mnie. Najzwyczajniej w świecie mnie zatkało!
– Powiesz coś? – szatyn podszedł do mnie, chwytając mnie za rękę. – Wszystko w porządku?
– Lou, daj jej to wszystko ogarnąć – uciszyła go Lottie.
– Jesteście niesamowici – wydusiłam z siebie, ściskając dłoń Louisa.
– Wiemy – powiedzieli jednogłośnie, na co wszyscy się zaśmieliśmy.
– Spakowani? – spytała Lottie.
– Ja tak, ale twój brat nie – odpowiedziałam.
– Jak zwykle – przewróciła oczami. – Będę na dole – dodała, po czym wyszła z garderoby.
– Nie jest aż tak źle co? – spytał Tommo.
– Kocham cię, wiesz? – przytuliłam się do niego.
– Wiem, ja ciebie też – pocałował mnie we włosy.
– To teraz pokochasz mnie jeszcze bardziej, bo kiedy ciebie nie było to jakoś twoje rzeczy się spakowały do walizki – popatrzyłam na niego z chytrym uśmieszkiem.
Chwilę się jeszcze podroczyliśmy, kończąc oczywiście na krótkim całowaniu. Następnie dopakowaliśmy ostatnie potrzebne rzeczy i razem z walizkami skierowaliśmy się na dół. W salonie zastaliśmy wszystkich domowników i siostrę Louisa. Jako pierwsza na szyję rzuciła mi się Roxana.
– Pamiętaj, byś była sobą – powiedziała, spoglądając mi w oczy. – I uważaj na siebie.
– Zawsze na siebie uważam Rox – przytuliłam ją jeszcze raz.
– Dzwoń do mnie – dodała.
– Dobrze – zgodziłam się
Następna w kolejce była Danielle, która też przypomniała mi o odwadze. Liam oczywiście wtrącił swoje dwa grosze na temat drogi i takie tam. Niall przytulając mnie rozpaczał, że będzie tęsknił za moimi kanapkami, które lubił mi podkradać. Przyszła pora na Harry'ego.
– Em, moja przyjaciółko, dawaj miśka! – powiedział radośnie, wyciągając ręce w moją stronę.
– Jesteś nienormalny – zaśmiałam się, przytulając mojego przyjaciela.
– A ty masz uważać, byście nie wpadli, bo za wcześnie mi jeszcze być ojcem chrzestnym.
– Skąd wiesz, że to ty byś nim był? – spojrzałam na niego rozbawiona.
– A któż by inny – wyszczerzył się, pokazując przy tym rządek białych i równych zębów.
Przewróciłam oczami i podeszłam do ostatniej osoby, którą był Zayn. Gdy zauważył, że przyszła na niego kolej uśmiechnął się w najsłodszy sposób jaki chyba potrafił, przytulając mnie.
– Baw się dobrze – powiedział.
– Będę – uśmiechnęłam się do chłopaka.
– Jakbyś czegoś potrzebowała, masz mój numer – przypomniał.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do Louisa, który właśnie przytulał się z Harrym. Oczywiście, nie mogłam ich od siebie oderwać, ale kiedy Lottie mi pomogła gilgocząc Hazze – udało się. Zapakowaliśmy się do samochodu Tomlinsona, a następnie zajęliśmy miejsca – Louis na siedzeniu kierowcy, ja – pasażera, a Lottie z tyłu. Czekało nas 270 kilometrów drogi i później miałam poznać rodzinę mojego chłopaka. Boję się tego niesamowicie, ale muszę sobie dać jakoś radę.
_______
hej ;* no to doszliśmy już do 30, faaaza. rozdział ogólnie średnio mi się podoba, ale mam nadzieję, że jakoś to przeżyjecie ;)
a teraz uwaga ! chciałabym zachęcić was do czytania tego bloga:
sprawa ogólnie wygląda tak, że dziewczyna na prawdę fajnie pisze, ale z powodu małej ilości komentarzy chce go zawiesić, bo nie widzi sensu pisać dla 3-4 osób. napisała dopiero 7 rozdziałów, więc nie będziecie miały dużo do nadrobienia. tak właściwie to polecam wam jej bloga bez jej wiedzy, ale mam nadzieję, że nie będzie miała mi tego za złe. robię to po prostu z czystego serca, bo na prawdę jej blog jest jednym z moich ulubionych ;)
Kurcze jestem ciekawa jak odbędzie się wizyta u rodziców Louiego. Rozdział jak zwykle super. Szoda mi jest trochę Zayna. Czekam na nn <3<3<3
OdpowiedzUsuńświeetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekam na next :D
Jest genialnie !
OdpowiedzUsuńPostarałaś się !
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
świetny rozdział. jestem ciekawa tego spotkania z rodziną Lou.;) ja chcę już następny, kiedy dodasz? huehuhehue.
OdpowiedzUsuńbo już się nie mogę doczekać.:P
myślę, że najpóźniej w czwartek :)
UsuńŚwietny rozdział ,nie mogę doczkeac się jak dojadą na miejsce . I nie wygaduj bzdur ,że średni bo jesst na prawdę dobry ;d
OdpowiedzUsuńcudny rozdział !
OdpowiedzUsuńzakochałam się w twojej historii <3
pisz szybko kolejny, bo już nie mogę się doczekać ! ;D
Mmm.. genialny!
OdpowiedzUsuńNawet nie staram się wyobrazić sobie jaki stres musi teraz znosić Em. Niecierpliwie czekam na relacje z zapoznawania :)
Woww... zajebisty rozdział *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ; jessica-swan.blogspot.com
Mega rozdział! Matko Em, wyluuuzuj ^^, przecież nic ci nie zrobią. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Ciekawa jestem jak to dalej będzie z uczuciami Zayna. Mam nadzieję, że reszta rodzinki Louisa zakaceptuje Emmę, w końu ona na to zasługuje. Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać, kiedy Emma pozna rodzinę Louisa... ;))
Genialny !♥
OdpowiedzUsuńA TAK NA MARGINESIE zapraszam do mnie i liczę na KOMENTARZ
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
zapraszam na 24 rozdział z perspektywy Blanki na http://mean-hungry-lovers.blogspot.com/ pozdrawiam Alice :)
OdpowiedzUsuńEm, bez stresu, nie może pójść źle, wszystko będzie ok. :)
OdpowiedzUsuńświetny!
przy okazji zapraszam na 13 na closedindreams.blogspot.com
Super.!To jest zajebiste!Czekam na kolejne i mam prosb napiszesz do mnie na gg?To moj numer:42502839
OdpowiedzUsuńBoże! Czekam na kolejny rozdział, ten jest na prawdę genialny *-*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie -> http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com/
Nic dodać, nic ująć, jak zawsze niesamowity rozdział. Tak bardzo Ci dziękuje za reklamację mojego bloga, bardzo, jesteś niesamowita (piszę z innego konta, ale to ja, Rosalie).
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze rozdziały!
I mam pytanie i prośbę
Jest blog http://it-takes-two-to-make-a-quarrel.blogspot.com/
i ma bardzo oryginalną i nietypową fabułę. Jest tylko prolog, więc jakbyś go przeczytała napisz na moim blogu "I Choke on my own words", jak ci się podoba. Jeżeli Cię zainteresuje, pomożesz mi go rozgłosić? Nigdy jeszcze nie spotkałam takiej fabuły, więc chcę dać szansę temu opowiadaniu, pomożesz?
Z góry dziękuje za wszystko, jesteś niezwykła <3
nie ma sprawy, zaraz ogarnę tego bloga i dam ci znać ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog.:) Uwielbiam te twoje historie :) Czekam n następny. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog i cudowny rozdział , jak wszystkie ;) Masz świetny styl pisania , podziwiam cię ;DD
OdpowiedzUsuńZapraszam :*
http://onedirectionstory-firstlove.blogspot.com/
cześć :D zapraszam na 25 rozdział z perspektywy Alice na http://mean-hungry-lovers.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń+zapraszam na blog, który zajął 1 miejsce w naszym konkursie : http://my-mysterious-love.blogspot.com/ - Alice :)