Z perspektywy Louisa
Ostatnie kilka dni było dla mnie nie do zniesienia. Co chwilę ktoś do mnie przychodził z prośbą bym porozmawiał na spokojnie z Emmą, bo z Zaynem mam rozmowę już zaliczoną. Malik oczywiście złożył całą winę na siebie, ale nie mam pewności czy mówi prawdę. Skąd mogę wiedzieć czy nie było odwrotnie? Mimo, że nie chcę do siebie tego dopuścić, ta myśl nie daje mi spokoju. Może Zayn po prostu chce chronić moją byłą? Ugh. Na same słowa "Emma – moja była" robi mi się po prostu źle. Kocham ją w dalszym ciągu i nie ma chwili żebym o niej nie myślał. Momentami dręczą mnie wyrzuty sumienia za to, że tak ostro na to wszystko zareagowałem.
Gdybyś mnie znał byś mi uwierzył!
Te zdanie mnie zabolało i mimo, że to nie ja tu zawiniłem poczułem się jak.. hmm.. skurwiel. Najchętniej już teraz bym do niej zadzwonił i powiedział jak bardzo mi jej brakuje. Jednak boję się, że po tym incydencie nie będę potrafił jej zaufać, a przecież bez tego nie ma związku. Najgorsze są wpisy obecnie antyfanek Emmy. Na twitterze wyzywają ją od najgorszych. Czasami mam ochotę napisać "ODPIERDOLCIE SIĘ WSZYSCY OD NIEJ!", ale za każdym razem mnie coś zatrzymuje. Boję się, że znowu ma myśli samobójcze, bo wiem, że już nie raz tak było. Boję się, że ktoś zadzwoni do mnie przekazać, że... Nie! Nie mogę tak myśleć. Wiem co większość teraz sobie myśli: Skoro nie możesz o niej zapomnieć, czemu z nią nie porozmawiasz? Po prostu nie czuję się na siłach. Już drugi raz dowiedziałem się o zdradzie. Za pierwszym razem to była Eleanor, a za drugim Emma. Potrzebuję czasu, tylko tyle.
– Jesteś z siebie zadowolony?! – do mojego pokoju wparował Hazza, który nie czekając na moją odpowiedź od razu kontynuował. – Emma za kilka dni wylatuje do Nowego Jorku, powiedziała, że nie widzi potrzeby mieszkania dalej w Londynie. Roxana zamknęła się w łazience i płacze. Zayn wściekły gdzieś wybiegł z domu, a reszta siedzi w ciszy w salonie.
– Skoro nie chce tu dalej mieszkać, to ja jej nie zatrzymam – powiedziałem obojętnie, gapiąc się w sufit.
– Nie, Louis – pokiwał przecząco głową. – Ty jesteś jedyną osobą, która może temu zapobiec. Emma nam wszystko opowiedziała. Na początku próbowała złożyć winę na siebie, jednak Rox od razu wyczuła, że kłamie i wtedy jej wersja pokrywała się z wersją Zayna.
– No to rozwiązaliście zagadkę.
– A ty nie masz zamiaru nic z tym zrobić tak? – spytał z niedowierzaniem, na co ja wzruszyłem ramionami. – Nie poznaję cię, Louis. Daj znać jak zmądrzejesz – mruknął, wychodząc z pokoju i trzaskając za sobą drzwiami.
– Mam zamiar, ale nie w tej chwili – odpowiedziałem cicho sam do siebie, jednak Hazza chyba to usłyszał, bo momentalnie wrócił do sypialni, zajmując miejsce obok mnie na łóżku.
– Jeśli zaraz nic nie zdziałasz, ona wyjdzie – powiedział tym razem spokojnie.
– Ja wiem, ale po prostu potrzebuje czasu, by wszystko sobie poukładać.
– Louis. Postawmy sprawę jasno. Kochasz ją?
– Oczywiście, że kocham.
– Tęsknisz?
– Tak.
– Więc nie wiem co ty musisz jeszcze poukładać. Kochacie się i kiedy nie jesteście razem cierpicie. Zastanów się nad tym, Tomlinson – po tych słowach, wstał i wyszedł z pokoju.
Z perspektywy Zayna
Ta cała sytuacja zaszła zbyt daleko. Tym bardziej, że Emma planuje przeprowadzkę. Nie pozwolę na to. Nie robię tego dla siebie tylko dla niej. Wiem, że jej szczęście jest przy Louisie i szanuję jej decyzję. Co nie zmienia faktu, że dalej jestem w niej zakochany. Danielle napisała mi smsa z adresem jej nowego mieszkania. Chociaż o niego nie prosiłem, ona doskonale wiedziała gdzie pójdę. Na szczęście nie miałem daleko. Na piechotę było to jakieś dziesięć minut drogi. Zanim się obejrzałem byłem już pod jej blokiem. Szybkim tempem wbiegłem na drugie piętro, odnalazłem mieszkanie z numerem piętnastym i zapukałem do drzwi. Po chwili otworzyła mi je Emma. Jej włosy były rozczochrane. Ubrana była w rozciągniętą białą bluzkę w niebieskie paski, która sto procent była Louisa, szare dresy i różowe, puchate skarpety. Oczy miała zaczerwienione tak jak całą twarz, co mogło oznaczać tylko jedno. Płakała.
– Zayn? Co ty tu robisz? – spytała zszokowana.
– Sprawdzam jak się trzymasz. Mogę wejść?
Em, wpuściła mnie do mieszkania zapraszając do salonu.
– Przepraszam za bałagan, ale nie spodziewałam się gości – powiedziała, zabierając koc z kanapy. Usiadłem, a ona obok mnie.
– Jak się czujesz? – spytałem. – Nie wyglądasz na zdr...
– Zayn czemu mnie okłamałeś? – przerwała mi. – Czemu powiedziałeś, że nic nie pamiętasz z tamtego wieczoru?
– Nie chciałem ciebie przez to stracić – odpowiedziałem, wlepiając wzrok w podłogę. – Zwaliłem to wszystko na za dużą ilość alkoholu, tylko dlatego, że wolałem uniknąć niekomfortowej sytuacji w domu.
– Poczekaj – przerwała mi. – Czyli, że jak wtedy mówiłeś, że się we mnie zakochałeś to była prawda?
– Przepraszam – wymamrotałem.
– Nie możesz przepraszać mnie za uczucia, Zayn. Jednak za brak pohamowania i owszem – powiedziała, wstając z kanapy i podchodząc do okna. – Oboje dobrze wiemy, że nie byłeś na tyle pijany by nie wiedzieć co robisz.
Nic nie odpowiedziałem na jej słowa, bo najzwyczajniej nie wiedziałem co. Pewne jest to, że ma do mnie żal. Jednak mimo wszystko poczułem ulgę nie okłamując jej więcej. Usłyszałem ponowne kroki. Em z powrotem usiadła na kanapie.
– Zayn popatrz na mnie – powiedziała, na co ja posłusznie wykonałem jej polecenie. – Przepraszam, ale ja tobie nic więcej nie mogę zaoferować niż stosunki przyjacielskie. Kocham Louisa i tak już zastanie na długo. Niestety wyszło jak wyszło i przyszedł czas na zmiany – oznajmiła cały czas patrząc mi w oczy.
– A więc to prawda? Wyjeżdżasz do Nowego Jorku? – spytałem ponuro.
– Nie mam innego wyboru. Tam będę mogła iść do przodu, a kiedy zostanę tu, częściej będę się użalała nad sobą.
– Wszyscy w domu strasznie to przeżywają. Roxana przyjechała od ciebie zapłakana, Harry wściekły, Liam z Danielle wyciszeni, a Niall robi się coraz bardziej nieznośny z porównywaniem czyjś kanapek do twoich.
– A Louis? – wiedziałem, że o niego spyta.
– Siedzi w pokoju, gra na pianinie jakieś smętne piosenki i z każdym się kłóci.
– Wszystko się jebie – podsumowała, spuszczając głowę w dół.
Zorientowałem się, że po jej policzkach ciekną łzy. Jedna za drugą. Instynktownie przyciągnąłem ją do siebie. Emma, wtuliła się w moją bejsbolówkę coraz mocniej płacząc. Nie przeszkadzałem jej, pozwalając swobodnie się wypłakać. Choćbym miał tu przesiedzieć do wieczora. Muszę przyznać, że na widok, aż tak cierpiącej Em mi – Bad Boyowi, zachciało się do niej przyłączyć, jednak ona potrzebuje kogoś silnego. Kto z nią trochę pobędzie i dopóki Louis się nie ogarnie, ja mogę pełnić tą funkcję.
– Tata już znalazł mi mieszkanie, a ja już zarezerwowałam lot – powiedziała, kiedy się uspokoiła.
– Kiedy?
– Jutro o osiemnastej, ale spokojnie przyjadę się pożegnać – odpowiedziała.
– Tak szybko? – zdziwiłem się.
– Zayn, nic..
– Tak, tak wiem. Nic ciebie tutaj nie trzyma – dokończyłem za nią wzdychając.
– Nie jesteś na mnie zły? – spytała, siadając tak by mogła spojrzeć w moje oczy.
– Nie. Po prostu jest nam strasznie pusto w domu bez ciebie...
– Z własnej winy.
– Dobrze wiesz, że to ja tu zawiniłem. To ja cię pocałowałem – zauważyłem.
– Oboje zawiniliśmy. Takie życie – podsumowała.
– Nawet nie wiesz jak będzie mi ciebie brakować, Em – spuściłem wzrok.
– Myślisz, że mi nie będzie was wszystkich brakowało? Będzie i to niesamowicie. Mimo to, nie zmienię swojej decyzji.
Przez resztę czasu rozmawialiśmy o jej wyjeździe i nie tylko. Próbowałem chociaż trochę ją rozweselić, jednak nie byłem w tym dobry jak Louis. Mimo wszystko udało mi się kilka razy doprowadzić ją do uśmiechu i nawet do krótkiego chichotu. Po za tym zauważyłem, że w ciągu tego nie całego tygodnia strasznie schudła. Na pytanie co dziś jadła, opowiedziała mi: "To co miałam w lodówce". Nie drążyłem dalej tego tematu, bo wiedziałem, że zaraz zacznie się denerwować, a ja nie miałem takiego zamiaru. Dochodziła dwudziesta trzecia i musiałem się już zbierać. Emma, odprowadziła mnie do drzwi. Ja w tym czasie nałożyłem buty i przytuliłem ją, prosząc by na siebie uważała. Już chciałem ją puścić, kiedy ona złożyła mi na ustach delikatny pocałunek. Stałem jak wryty i kiedy z powrotem mogłem spojrzeć jej w oczy, po raz kolejny nie wiedziałem co powiedzieć.
– Dziękuję Zayn – uśmiechnęła się lekko.
– Za co?
– Że mnie wysłuchałeś i posiedziałeś trochę ze mną. Potrzebowałam tego.
– Nie ma za co. Po to jestem – obdarowałem ją lekkim uśmiechem, po czym wyszedłem z mieszkania.
Oparłem się o ścianę zadzierając głowę do góry i wzdychając głośno. Opuszkami palców przejechałem po swoich ustach, które przed chwilą były całowane przez Emmę Colins – moją zakazaną miłość. Nie mogłem tego tak zostawić. Wróciłem pod jej drzwi, naciskając dzwonek. Zanim się obejrzałem przede mną znowu stała Em. Uśmiechnąłem się na jej widok i zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć przyciągnąłem ją do siebie, składając na jej ustach krótki, ale przepełniony czułością pocałunek. Kiedy się od niej oderwałem, posłałem jej łobuzerski uśmiech.
– Przy reszcie jutro bym nie mógł tego zrobić – powiedziałem, po czym wyszedłem z jej mieszkania. Na twarzy cały czas towarzyszył mi uśmiech. Tak, tak wiem, że nie mam z czego się cieszyć, bo dla Em nic to nie znaczyło. Jednak sam fakt, że znowu mogłem dotknąć jej ust mnie zadowalał. Nie mam zamiaru rywalizować z Louisem, bo po pierwsze: to mój przyjaciel, a po drugie Emma nigdy nie pokochałaby mnie w ten sposób w jaki kocha Tomlinsona. Mam tylko nadzieję, że gdy będzie w tym całym Nowym Jorku nie zapomni o swoich przyjaciołach, że nie zapomni o mnie...
Ostatnie kilka dni było dla mnie nie do zniesienia. Co chwilę ktoś do mnie przychodził z prośbą bym porozmawiał na spokojnie z Emmą, bo z Zaynem mam rozmowę już zaliczoną. Malik oczywiście złożył całą winę na siebie, ale nie mam pewności czy mówi prawdę. Skąd mogę wiedzieć czy nie było odwrotnie? Mimo, że nie chcę do siebie tego dopuścić, ta myśl nie daje mi spokoju. Może Zayn po prostu chce chronić moją byłą? Ugh. Na same słowa "Emma – moja była" robi mi się po prostu źle. Kocham ją w dalszym ciągu i nie ma chwili żebym o niej nie myślał. Momentami dręczą mnie wyrzuty sumienia za to, że tak ostro na to wszystko zareagowałem.
Gdybyś mnie znał byś mi uwierzył!
Te zdanie mnie zabolało i mimo, że to nie ja tu zawiniłem poczułem się jak.. hmm.. skurwiel. Najchętniej już teraz bym do niej zadzwonił i powiedział jak bardzo mi jej brakuje. Jednak boję się, że po tym incydencie nie będę potrafił jej zaufać, a przecież bez tego nie ma związku. Najgorsze są wpisy obecnie antyfanek Emmy. Na twitterze wyzywają ją od najgorszych. Czasami mam ochotę napisać "ODPIERDOLCIE SIĘ WSZYSCY OD NIEJ!", ale za każdym razem mnie coś zatrzymuje. Boję się, że znowu ma myśli samobójcze, bo wiem, że już nie raz tak było. Boję się, że ktoś zadzwoni do mnie przekazać, że... Nie! Nie mogę tak myśleć. Wiem co większość teraz sobie myśli: Skoro nie możesz o niej zapomnieć, czemu z nią nie porozmawiasz? Po prostu nie czuję się na siłach. Już drugi raz dowiedziałem się o zdradzie. Za pierwszym razem to była Eleanor, a za drugim Emma. Potrzebuję czasu, tylko tyle.
– Jesteś z siebie zadowolony?! – do mojego pokoju wparował Hazza, który nie czekając na moją odpowiedź od razu kontynuował. – Emma za kilka dni wylatuje do Nowego Jorku, powiedziała, że nie widzi potrzeby mieszkania dalej w Londynie. Roxana zamknęła się w łazience i płacze. Zayn wściekły gdzieś wybiegł z domu, a reszta siedzi w ciszy w salonie.
– Skoro nie chce tu dalej mieszkać, to ja jej nie zatrzymam – powiedziałem obojętnie, gapiąc się w sufit.
– Nie, Louis – pokiwał przecząco głową. – Ty jesteś jedyną osobą, która może temu zapobiec. Emma nam wszystko opowiedziała. Na początku próbowała złożyć winę na siebie, jednak Rox od razu wyczuła, że kłamie i wtedy jej wersja pokrywała się z wersją Zayna.
– No to rozwiązaliście zagadkę.
– A ty nie masz zamiaru nic z tym zrobić tak? – spytał z niedowierzaniem, na co ja wzruszyłem ramionami. – Nie poznaję cię, Louis. Daj znać jak zmądrzejesz – mruknął, wychodząc z pokoju i trzaskając za sobą drzwiami.
– Mam zamiar, ale nie w tej chwili – odpowiedziałem cicho sam do siebie, jednak Hazza chyba to usłyszał, bo momentalnie wrócił do sypialni, zajmując miejsce obok mnie na łóżku.
– Jeśli zaraz nic nie zdziałasz, ona wyjdzie – powiedział tym razem spokojnie.
– Ja wiem, ale po prostu potrzebuje czasu, by wszystko sobie poukładać.
– Louis. Postawmy sprawę jasno. Kochasz ją?
– Oczywiście, że kocham.
– Tęsknisz?
– Tak.
– Więc nie wiem co ty musisz jeszcze poukładać. Kochacie się i kiedy nie jesteście razem cierpicie. Zastanów się nad tym, Tomlinson – po tych słowach, wstał i wyszedł z pokoju.
Z perspektywy Zayna
Ta cała sytuacja zaszła zbyt daleko. Tym bardziej, że Emma planuje przeprowadzkę. Nie pozwolę na to. Nie robię tego dla siebie tylko dla niej. Wiem, że jej szczęście jest przy Louisie i szanuję jej decyzję. Co nie zmienia faktu, że dalej jestem w niej zakochany. Danielle napisała mi smsa z adresem jej nowego mieszkania. Chociaż o niego nie prosiłem, ona doskonale wiedziała gdzie pójdę. Na szczęście nie miałem daleko. Na piechotę było to jakieś dziesięć minut drogi. Zanim się obejrzałem byłem już pod jej blokiem. Szybkim tempem wbiegłem na drugie piętro, odnalazłem mieszkanie z numerem piętnastym i zapukałem do drzwi. Po chwili otworzyła mi je Emma. Jej włosy były rozczochrane. Ubrana była w rozciągniętą białą bluzkę w niebieskie paski, która sto procent była Louisa, szare dresy i różowe, puchate skarpety. Oczy miała zaczerwienione tak jak całą twarz, co mogło oznaczać tylko jedno. Płakała.
– Zayn? Co ty tu robisz? – spytała zszokowana.
– Sprawdzam jak się trzymasz. Mogę wejść?
Em, wpuściła mnie do mieszkania zapraszając do salonu.
– Przepraszam za bałagan, ale nie spodziewałam się gości – powiedziała, zabierając koc z kanapy. Usiadłem, a ona obok mnie.
– Jak się czujesz? – spytałem. – Nie wyglądasz na zdr...
– Zayn czemu mnie okłamałeś? – przerwała mi. – Czemu powiedziałeś, że nic nie pamiętasz z tamtego wieczoru?
– Nie chciałem ciebie przez to stracić – odpowiedziałem, wlepiając wzrok w podłogę. – Zwaliłem to wszystko na za dużą ilość alkoholu, tylko dlatego, że wolałem uniknąć niekomfortowej sytuacji w domu.
– Poczekaj – przerwała mi. – Czyli, że jak wtedy mówiłeś, że się we mnie zakochałeś to była prawda?
– Przepraszam – wymamrotałem.
– Nie możesz przepraszać mnie za uczucia, Zayn. Jednak za brak pohamowania i owszem – powiedziała, wstając z kanapy i podchodząc do okna. – Oboje dobrze wiemy, że nie byłeś na tyle pijany by nie wiedzieć co robisz.
Nic nie odpowiedziałem na jej słowa, bo najzwyczajniej nie wiedziałem co. Pewne jest to, że ma do mnie żal. Jednak mimo wszystko poczułem ulgę nie okłamując jej więcej. Usłyszałem ponowne kroki. Em z powrotem usiadła na kanapie.
– Zayn popatrz na mnie – powiedziała, na co ja posłusznie wykonałem jej polecenie. – Przepraszam, ale ja tobie nic więcej nie mogę zaoferować niż stosunki przyjacielskie. Kocham Louisa i tak już zastanie na długo. Niestety wyszło jak wyszło i przyszedł czas na zmiany – oznajmiła cały czas patrząc mi w oczy.
– A więc to prawda? Wyjeżdżasz do Nowego Jorku? – spytałem ponuro.
– Nie mam innego wyboru. Tam będę mogła iść do przodu, a kiedy zostanę tu, częściej będę się użalała nad sobą.
– Wszyscy w domu strasznie to przeżywają. Roxana przyjechała od ciebie zapłakana, Harry wściekły, Liam z Danielle wyciszeni, a Niall robi się coraz bardziej nieznośny z porównywaniem czyjś kanapek do twoich.
– A Louis? – wiedziałem, że o niego spyta.
– Siedzi w pokoju, gra na pianinie jakieś smętne piosenki i z każdym się kłóci.
– Wszystko się jebie – podsumowała, spuszczając głowę w dół.
Zorientowałem się, że po jej policzkach ciekną łzy. Jedna za drugą. Instynktownie przyciągnąłem ją do siebie. Emma, wtuliła się w moją bejsbolówkę coraz mocniej płacząc. Nie przeszkadzałem jej, pozwalając swobodnie się wypłakać. Choćbym miał tu przesiedzieć do wieczora. Muszę przyznać, że na widok, aż tak cierpiącej Em mi – Bad Boyowi, zachciało się do niej przyłączyć, jednak ona potrzebuje kogoś silnego. Kto z nią trochę pobędzie i dopóki Louis się nie ogarnie, ja mogę pełnić tą funkcję.
– Tata już znalazł mi mieszkanie, a ja już zarezerwowałam lot – powiedziała, kiedy się uspokoiła.
– Kiedy?
– Jutro o osiemnastej, ale spokojnie przyjadę się pożegnać – odpowiedziała.
– Tak szybko? – zdziwiłem się.
– Zayn, nic..
– Tak, tak wiem. Nic ciebie tutaj nie trzyma – dokończyłem za nią wzdychając.
– Nie jesteś na mnie zły? – spytała, siadając tak by mogła spojrzeć w moje oczy.
– Nie. Po prostu jest nam strasznie pusto w domu bez ciebie...
– Z własnej winy.
– Dobrze wiesz, że to ja tu zawiniłem. To ja cię pocałowałem – zauważyłem.
– Oboje zawiniliśmy. Takie życie – podsumowała.
– Nawet nie wiesz jak będzie mi ciebie brakować, Em – spuściłem wzrok.
– Myślisz, że mi nie będzie was wszystkich brakowało? Będzie i to niesamowicie. Mimo to, nie zmienię swojej decyzji.
Przez resztę czasu rozmawialiśmy o jej wyjeździe i nie tylko. Próbowałem chociaż trochę ją rozweselić, jednak nie byłem w tym dobry jak Louis. Mimo wszystko udało mi się kilka razy doprowadzić ją do uśmiechu i nawet do krótkiego chichotu. Po za tym zauważyłem, że w ciągu tego nie całego tygodnia strasznie schudła. Na pytanie co dziś jadła, opowiedziała mi: "To co miałam w lodówce". Nie drążyłem dalej tego tematu, bo wiedziałem, że zaraz zacznie się denerwować, a ja nie miałem takiego zamiaru. Dochodziła dwudziesta trzecia i musiałem się już zbierać. Emma, odprowadziła mnie do drzwi. Ja w tym czasie nałożyłem buty i przytuliłem ją, prosząc by na siebie uważała. Już chciałem ją puścić, kiedy ona złożyła mi na ustach delikatny pocałunek. Stałem jak wryty i kiedy z powrotem mogłem spojrzeć jej w oczy, po raz kolejny nie wiedziałem co powiedzieć.
– Dziękuję Zayn – uśmiechnęła się lekko.
– Za co?
– Że mnie wysłuchałeś i posiedziałeś trochę ze mną. Potrzebowałam tego.
– Nie ma za co. Po to jestem – obdarowałem ją lekkim uśmiechem, po czym wyszedłem z mieszkania.
Oparłem się o ścianę zadzierając głowę do góry i wzdychając głośno. Opuszkami palców przejechałem po swoich ustach, które przed chwilą były całowane przez Emmę Colins – moją zakazaną miłość. Nie mogłem tego tak zostawić. Wróciłem pod jej drzwi, naciskając dzwonek. Zanim się obejrzałem przede mną znowu stała Em. Uśmiechnąłem się na jej widok i zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć przyciągnąłem ją do siebie, składając na jej ustach krótki, ale przepełniony czułością pocałunek. Kiedy się od niej oderwałem, posłałem jej łobuzerski uśmiech.
– Przy reszcie jutro bym nie mógł tego zrobić – powiedziałem, po czym wyszedłem z jej mieszkania. Na twarzy cały czas towarzyszył mi uśmiech. Tak, tak wiem, że nie mam z czego się cieszyć, bo dla Em nic to nie znaczyło. Jednak sam fakt, że znowu mogłem dotknąć jej ust mnie zadowalał. Nie mam zamiaru rywalizować z Louisem, bo po pierwsze: to mój przyjaciel, a po drugie Emma nigdy nie pokochałaby mnie w ten sposób w jaki kocha Tomlinsona. Mam tylko nadzieję, że gdy będzie w tym całym Nowym Jorku nie zapomni o swoich przyjaciołach, że nie zapomni o mnie...
____________
Siemanko ;)
Ogólnie jestem mega załamana, bo jutro zaczyna się rok szkolny. Przeraża mnie to, bo czeka mnie nowa szkoła, nowi nauczyciele, nowy wychowawca, nowa klasa.. Masakra.. Także możecie trzymać za mnie kciuki.
Co do rozdziału jestem średnio z niego zadowolona. I tyle w temacie.
Poza tym jestem w ogromnym szoku. SIEDEMDZIESIĄT DWIE osoby czytają tego bloga! Miazga!
Rozdział świetny. Mam ogromną nadzieję, że Louis zmądrzeje i zdąży powstrzymać Emmę przed wyjazdem do Nowego Jorku. I pomimo, że Zayn Malik to mój idol i bardzo mi się podoba, mam jednak nadzieję i trzymam kciuki, że Em będzie z Louisem. Byli taką strasznie fajną parą. Wiem, wiem. Powtarzam to prawie co rozdział. A co do szkoły i roku szkolnego, to nikt się chyba nie cieszy, że wraca do szkoły. A co do nowej szkoły, nie przejmuj się, wiedz o tym, że nie tylko Ty jesteś w takiej sytuacji. Możesz w tedy pomyśleć o mnie, bo ja jutro też idę do nowej szkoły, do nowej klasy, sama, bez moich przyjaciółek. I bardzo się boję, a serce bije jak oszalałe, dlatego przez cały dzień staram się o tym nie myśleć. Życzę Ci weny i czekam na następny rozdział z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńA jutro pamiętaj, będzie dobrze! :)
Super rozdział. Mam nadzieję, że Louis weźmie się w garść i powstrzyma Emmę przed wyjazdem do NY.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i zapraszam do mnie http://1d-blog-fashion.blogspot.com/ :D
Świetny! kiedy bedzie nastepny?
OdpowiedzUsuńpostaram się dodać wtorek-środa :)
Usuńniech Lou się ogarnie i idzie do niej z przeprosinami czy czym kolwiek noooooo! :D
OdpowiedzUsuńprzecież ona nie może wyjechać do NY! nienienienie!
świeeeeeeetny jest, a nie! :)
czekam na następny i zaprasszam na http://directionstoriess.blogspot.com/
Jakie smutne.
OdpowiedzUsuńAż łezka się w oku kręci :'(
Masz talent
Czekam na nn<3<3<3
świeetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ,widzę że Zayn wykorzystuje każdą możliwą okazje by się do niej zbliżyc .Fajnie bo lubie ich obydwóch .Czekam z niecierpliwością na następny ;d
OdpowiedzUsuńawww Zayn ją pocałował. Mam nadzieję że Louis ruszy dupę i ją odzyska! :3
OdpowiedzUsuńWowwww. nie no to było słodkie <333
OdpowiedzUsuńZayn jest mega uroczy. Louis niech otworzy te swoje przepiękne paczadła bo straci miłość swojego życia !!! Czekam na następny i zapraszam do mnie !! ;) x
Zajebiste!Masz talent! I sorry za tą Olw na moim blogu.Chyba się pomyliłam.A kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńjutro lub w środę ;)
UsuńSuper to czekam!:)
UsuńRozdział jest niesamowity :D i jak pierwszy dzień w szkole ? przeżyłaś :D ?
OdpowiedzUsuńjakoś dałam radę ;)
UsuńPocałowali się awww. !!!!!!! A Lou to co ?? !! prhh . Świetne . !!!
OdpowiedzUsuńzapraszam :
http://zaynmalikstorylove.blogspot.com/
Świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńA rozpoczęcie roku szkolnego?
To już nie tak świetne...
Kocham, kocham, kocham <3
OdpowiedzUsuńnowy imagin . zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
cześć :) wreszcie dodałam rozdział z perspektywy Franky na http://mean-hungry-lovers.blogspot.com/ . jeśli interesuję cię miłość F i Harry'ego to ten rozdział powinien ci się spodobać. zapraszam do czytania i komentowania.
OdpowiedzUsuńU mnie już nowy ,zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://something-gotta-give-now.blogspot.com/