Z perspektywy Emmy
dokładnie 23 godziny później...
Wygląda tak niewinnie, jakby spał... Gdyby nie te kilka urządzeń podłączonych do jego ciała, z pewnością udałoby mi się wmówić samej sobie, że mój ukochany śpi wymęczony po spotkaniu z fanami lub jakimś koncercie. Niestety tak nie jest. Prawda jest taka, że Louis poleciał za mną by mnie odzyskać i teraz walczy o życie. To wszystko moja wina. Mogłam posłuchać taty i poczekać jeszcze jeden dzień. Wtedy byśmy nie znajdowali się w szpitalu i to na dodatek w Nowym Jorku. Została jedna godzina. Jedna pierdolona godzina, która zadecyduje co będzie dalej. Zadecyduje czy zobaczę jeszcze jego uśmiech, poczuję dotyk, pocałunki i te pieprzone bezpieczeństwo, które pojawiało się za każdym razem gdy mnie przytulał. Nawet nie potraficie tego sobie wyobrazić jak bardzo chciałabym usłyszeć jego głos. Nie ważne czy by mówił jak bardzo mnie kocha czy nienawidzi. Po prostu potrzebuję go usłyszeć. W pewnym momencie poczułam wibracje w telefonie. Wyjęłam go z kieszeni patrząc na ekranik. Dostałam sms'a. Od Harry'ego.
Emma, wyjdź po mnie do recepcji, bo nie chcą mnie wpuścić.
Co?! Przecież Paul zabronił chłopakom tutaj przylecieć ze względu na ich bezpieczeństwo! Z resztą czemu ja się dziwię? Przecież to cały Styles. Zawsze musi zrobić po swojemu. Wstałam z taboretu, na którym siedziałam ostatnie kilkanaście godzin. Poczułam ból kości ogonowej, co spowodowało wydobycie się z moich ust cichego syknięcia. Skierowałam się do drzwi, posyłając ostatnie spojrzenie na Lou.
– Zaraz wracam, kochanie – wyszeptałam, po czym wyszłam z sali. Pokierowałam się długim korytarzem na schody zbiegając na sam dół do recepcji, gdzie zastałam Harry;ego kłócącego się z recepcjonistką.
– Niech pani mi uwierzy, jestem jego najlepszym przyjacielem – mówił zdenerwowany.
– Bardzo mi przykro, ale nie ma pan żadnego...
– W porządku. Znam go – przerwałam dla recepcjonistki. – Harry śpiewa z Louisem w jednym zespole – skrzyżowałam ręce.
– Jest pani pewna? – popatrzyła na mnie.
– Tak – mruknęłam, po czym spojrzałam na Stylesa. Z jego twarzy mogłam wyczytać ogromy grymas i ból. Na ten widok po raz kolejny z oczu zaczęły mi wypływać łzy. Gdy mój przyjaciel to zauważył, podszedł do mnie.
– Chodź, Em. Nie tutaj – powiedział, obejmując mnie jedną ręką i kierując się na schody. Bez słowa weszliśmy na trzecie piętro. W tym momencie nie wytrzymałam i głośno zaszlochałam. Hazza przyciągnął mnie do siebie przytulając mnie mocno. Ja za to wtuliłam się w jego tors mocząc mu szary t-shirt. Trwaliśmy tak chwilę w ciszy, podczas której próbowałam się opanować. Cieszę się, że Harry tu przyleciał, bo powoli zaczynałam tu sama wariować. Nie zmienia to jednak faktu, że jemu też mogło się coś stać...
– Jak udało ci się tu przylecieć? – spytałam, gdy się trochę uspokoiłam.
– Chłopacy byli w studiu, a ja siedziałem sam w domu. Nie potrafiłem znieść tej bezczynności, więc się spakowałem i złapałem pierwszy lepszy lot.
– Wiesz, że jak chłopacy się dowiedzą to cię zatłuką.
– W tym momencie jest to nie ważne. Co z nim? – spytał.
– Została nie cała godzina do tego by leki się przyjęły – westchnęłam ciężko. – Jeśli się uda, Louis będzie żył, ale jeśli nie to...
– Uda się – przerwał mi. – Musi się udać.
– Pani Emmo! – usłyszałam za sobą zachrypnięty głos, który od razu rozpoznałam. Był to doktor Forest. Odwróciłam się gwałtownie jego stronę.
– Co się dzieje?
– Budzi się – odpowiedział mi spokojnie. Na te słowa biegiem skierowałam się do sali. W momencie znalazłam się przy łóżku mojego ukochanego, który ruszał powiekami, próbując otworzyć oczy. Chwyciłam go za dłoń.
– Louis, słyszysz mnie? – spytałam drżącym głosem. – To ja Emma – po tych słowach poczułam lekki ucisk dłoni. On mnie słyszy! Lou ścisnął moją rękę!
Udało mu się w pełni otworzyć oczy. Szybko przeleciał wzrokiem po sali, a na końcu zatrzymał się na mnie.
– Emma... – wyszeptał ochryple.
– Shhh – przerwałam mu. – Jestem tutaj – uśmiechnęłam się lekko.
Poczułam, że po moich policzkach lecą łzy. Tym razem nie bólu, tylko szczęścia. Wreszcie mogłam go usłyszeć i patrzeć mu w oczy.. Jednak coś nagle zrobiło się nie tak. Tommo rozluźnił uścisk mojej dłoni, a jego oczy znowu zniknęły pod powiekami. Urządzenia w okół zaczęły piszczeć.
– Proszę ją wyprowadzić! – rozkazał lekarz.
Poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę. Nie wiedziałam co się dzieje. On przecież patrzył na mnie! Wypowiedział moje imię.. Miało być kurwa wszystko dobrze. Louis... Louis do cholery!
– Louis! – krzyknęłam przez łzy.
– Emma spokojnie! – uspokajał mnie Hazza, lekko mną potrząsając.
– Nie zostawiaj mnie! Musisz żyć! – histeryzowałam, wydzierając się na cały szpital. Moje nogi stały się jak z waty i zaczęłam powoli opadać na ziemię. Zapobiegł temu Harry, który wziął mnie na ręce. Po chwili usiadł na krześle, usadawiając mnie przy tym na swoich kolanach. Czułam jak świat mi wiruje. Jakbym była na karuzeli.. Zamknęłam oczy pozwalając sobie na wolność, którą zawsze czułam na ulubionej atrakcji w wesołym miasteczku.
Z perspektywy Harry'ego
Trzymałem na kolanach dziewczynę mojego przyjaciela. Czułem się za nią odpowiedzialny. Lou zawsze mi zlecał opiekowanie się jego ukochaną, a teraz to jest wyjątkowy przypadek. Z jej oczu wypływały łzy.. Była niesamowicie blada. Po chwili poczułem jak opadła bezwładnie na mój tors.
– Emma? – popatrzyłem na nią, na co ona lekko się uśmiechnęła i zamknęła oczy. – Emma! – krzyknąłem lekko nią potrząsając. No świetnie! Zemdlała.
– Ludzie! Lekarza! – wydarłem się na cały oddział. Nikt nie reagował. Słyszałem tylko dobiegające głosy z sali, w której reanimowali mojego przyjaciela. Reanimowali... – powtórzyłem sobie w myślach. Tommo właśnie walczy o życie, a jego ukochana leży nieprzytomna na moich kolanach. – Głusi jesteście kurwa?! Moja przyjaciółka zemdlała! – krzyknąłem jeszcze głośniej. Tym razem skutecznie, bo przy mnie zjawiła się wysoka brunetka około trzydziestki.
– Co się stało? – spytała mnie.
– Zemdlała nie widać?! – odparłem oburzony.
– Proszę się uspokoić – powiedziała opanowanie, co mnie doprowadzało do szału. – Da radę pan ją zanieść do sali 301?
– Dam radę – burknąłem.
Wstałem, biorąc Emmę na ręce, następnie kierując się za panią doktor do trzysta jedynki znajdującej się na końcu korytarza. Gdy znajdowaliśmy się już na miejscu położyłem przyjaciółkę na jednym z łóżek.
– Dziękuję, a teraz proszę wyjść – powiedziała, dłonią pokazując mi drzwi. – Zawołam pana jak skończę – dodała, przewracając oczami, gdy zobaczyła moje zakłopotanie.
Powoli wyszedłem z sali. Słyszałem jak zatrzaskują się za mną drzwi. To jakiś koszmar! Dla mojego przyjaciela właśnie ratują życie. Musi się im udać, bo jeśli on umrze... To ja... Emma... Nie kurwa! Nie mogę tak myśleć! On przeżyje! Musi. Tommo jest silny. To dzięki niemu przecież czerpię radość bycia w One Direction. Jest jednocześnie kumplem, najlepszym przyjacielem, starszym bratem, ojcem, dziadkiem, wujkiem, psychologiem i moją drugą męską połówką w jednym. Nie pozwolę mu umrzeć. Z resztą nie tylko ja... Em jest miłością jego życia, tak samo jak moją jest Rox. To ona przez ostatnie dwadzieścia kilka godzin siedziała przy jego łóżku. Po czym to poznałem? Miała podkrążone oczy, co jest jednoznaczne z tym, że przez dłuższy czas nie spała. Na pewno też nic nie jadła, bo była strasznie słaba. Do takiego stopnia, że teraz i ona stała się pacjentką tego szpitala. Z resztą co ja tu rozstrzygam?! To jest w końcu Emma Colins. Najbardziej uparty człowiek, zaraz po Lou... Oni są do siebie tacy podobni.. Nawet jak już leżą w szpitalu to razem.
– Przepraszam – usłyszałem za sobą zachrypnięty męski głos. Odwróciłem się. Był to doktor, który wcześniej wołał Emmę na salę, gdy Louis się budził.
– Tak? – spytałem.
– Pan przed chwilą był z Emmą Colins. Wie pan gdzie ona jest?
– Zemdlała i jest właśnie na badaniach – odpowiedziałem. – Co z Louisem?
– Pan jest kimś z rodziny?
– Nie, ale jestem jego najlepszym przyjacielem. Śpiewamy w jednym zespole. Jestem Harry Styles – odparłem szybko. – Proszę mi powiedzieć co z nim..
– Pan Tomlinson, miał problem z sercem, które ledwie pompowało krew, przez co nie dopływała ona do mózgu, co spowodowało obrzęk. Szanse były prawie zerowe...
– Ale przeżył, prawda? – spytałem drżącym głosem.
– Żyje – po usłyszeniu tych słów, poczułem się strasznie lekko. Jakbym nie wiadomo ile wypił. Nieświadomie na twarzy pojawił mi się szeroki uśmiech i łzy w oczach.
– Mogę do niego pójść?
– Nie wiem czy to dobry pomysł...
– Chcę tylko przy nim chwilę posiedzieć – popatrzyłem na lekarza błagająco.
– Dobrze, ale proszę nie zadręczać go pytaniami. Pan Tomlinson, potrzebuje trochę spokoju, a w razie potrzeby jestem u siebie w gabinecie, na końcu korytarza – powiedział, po czym wymijając mnie skierował się przed siebie.
Wziąłem głęboki wdech i wydech, po czym nacisnąłem klamkę, wchodząc do sali, w której znajdował się mój przyjaciel. Leżał wpatrując się w łóżko. Cały czas miał podłączone do siebie tyle samo urządzeń kontrolujących chyba wszystkie jego czynności życiowe. Na dźwięk zamykających się drzwi Louis popatrzył się w moją stronę. Uśmiechnąłem się do niego, zajmując miejsce na taborecie przy łóżku.
– Hazz... – mruknął.
– Shhh – uciszyłem go. – Musisz teraz odpoczywać. Wiem, że po głowie chodzi ci teraz kilka pytań, więc opowiem ci pokrótce co się działo, dobrze? – kiwnął potwierdzająco głową. – Znalazłeś się tutaj przez katastrofę lotniczą, gdy leciałeś odzyskać Emmę. Jakbyś nie zauważył masz złamaną nogę i rękę – po tych słowach Tommo przewrócił oczami, co spowodowało u mnie szeroki uśmiech. – Miłość twojego życia jest tutaj, ale przez to, że czuwała nad tobą całą dobę zasłabła i ma teraz badania. Poprzedzając twoje dwa pytania. Tak, przesiedziała tutaj tyle godzin i w dalszym ciągu ciebie kocha. Nie, to nic poważnego, po prostu nic nie jadła i przez ten czas nie zmrużyła oka. Jak tylko ją zbadają przyjdzie do ciebie. Poza nią jestem tutaj tylko ja. Paul nie pozwolił nam lecieć ze względu na nasze bezpieczeństwo, ale wiesz, że ja nigdy go nie słucham – zaśmiałem się, a Tommo lekko się uśmiechnął. We dwójkę zawsze lubiliśmy robić wszystko po swojemu bez względu czy było to dla nas dozwolone czy nie. – Chcesz bym z tobą tutaj posiedział? – spytałem, na co mój przyjaciel przytaknął lekko głową. – Okej – obdarowałem go jego ulubionym uśmiechem.
____________
Przepraszam, że rozdział dodaję tak późno, ale ostatnimi czasy bardzo mało bywam w domu, a jak wracam to jestem zmęczona i po prostu nie mam siły pisać.. Mam nadzieję, że mi wybaczycie..
Czekają was jeszcze jeden lub dwa rozdziały + epilog. Jeszcze nie wiem do końca.
Jeśli chcecie zadawajcie mi jakieś pytania. Mogą dotyczyć tego opowiadania, bohaterów, planów na kolejnego bloga, nawet na temat mnie. Cokolwiek. Chcę się trochę do was zbliżyć ;)
A więc podstawowe pytanie ..
OdpowiedzUsuńCzy jak skończysz tu zaczniesz pisać kolejnego bloga ?
A teraz idąc dalej .. rozdział wyjebany z kaloszy :))
A tak wgl to napisałem kolejny rozdział
http://moje-zycie-jak-z-koszmaru.blogspot.com/
~~ Łukasz :))
Właściwie to sama do końca nie wiem czemu. Po prostu to jest już przyzwyczajenie, że w każdą nudną, wolną chwilę mogę sobie pofantazjować pisząc kolejne rozdziały, przy okazji odlatując od szarej rzeczywistości ;)
Usuńcudny ! zajebisty ! świetny ! wspaniały ! piękny ! wzbudził we mnie potężne emocje ! na początku płakałam, a potem cieszyłam się, że Lou przeżył ! Jejku, jak ja kocham to opowiadanie ! <3
OdpowiedzUsuńAaaa ! Jest świetny ,a ty jesteś niesamowita .Jestem ciekawa dalszego przebiegu wydarzeń ,mam nadzieje że wszystko będzie dobrze <3
OdpowiedzUsuńdlaczego już kończysz to opowiadanie?! :C
OdpowiedzUsuńjest takie zajebiste! mogłabym je czytać nawet przez 400 rozdziałów! o maatko jak mi serce staneło, jak przeczytałam że znów umiera czy coś :D dobrze że przeżył!
czekam na następny.
i jedno pytanie; masz zamiar pisać nastepnego bloga? jak tak to z kim w roli głównej? ;p
w sumie dwa pytania ale nieważne xD
Kończę tego bloga, bo wiem, że w pewnym momencie zabrakłoby mi pomysłów. Z resztą każdy w pewnym momencie potrzebuje czegoś nowego.
UsuńHmm, myślę, że większość skupi się na dwóch chłopakach, ponieważ blog bedzie pisany z perspektywy dwóch głównych bohaterek. Którzy to będą członkowie One Direction to sama jeszcze nie wiem ;)
Szkoda, że to już ostatnie rozdziały. :(
OdpowiedzUsuńA o czym będzie nowy blog ? :)
Tematyka będzie podobna do tego bloga, ponieważ też pojawią się tam chłopcy z One Direction.
Usuńświetny xx
OdpowiedzUsuń`żyje czy nie ?` - w tej chwili zamarłam -,-
OdpowiedzUsuńjuż normalnie nie wytrzymuję psychicznie jak to czytam.
Straszna szkoda, że to będzie koniec, bo Louis`a jako głównego bohatera w opowiadaniach jest bardzo, bardzo mało ;(
normalnie piszę to i wyję. ku.rwa noo. jak się w coś wciągnę, to zaraz się okazuje, że to już koniec ; ((
I tu masz rację. Też się w to wciągnęłam a tu koniec. :(
Usuńcudowny , mam nadzieje że wyzdrowieje , będą szczęśliwi , emma będzie w ciązy itd taki happy end ;D
OdpowiedzUsuńOmg *-*
OdpowiedzUsuńCudny rozdzia
czekam na nn <3<3<3
Cudowny, na prawdę. Przekazujesz wiele uczuć co mnie wzrusza a powiem ci, że rzadko to się zdarza.
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam na nowy rozdział z perspektywy Nialla. I proszę o przeczytanie tekstu pod postem. Pozdrawiam i przepraszam za spam.
http://nie-pytaj-o-sens.blogspot.com/
U mnie już nowy ,zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://something-gotta-give-now.blogspot.com/
Rozdział świetny;* Nie mogę doczekać się nn <3 Czy w nowym blogu główna bohaterka zakocha się w Lou ?
OdpowiedzUsuńTrudno mi na prawdę powiedzieć, bo sama do końca jeszcze tego nie wiem, haha.
UsuńWspaniały czekam na nastepny zapraszam do mnie na pierwszy rozdział :D : http://never-say-nevver.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńjesteś świetna, to opowiadanie jest świetne. szkoda, że już kończysz, ale dobrze, że zaczynasz po tym nowy. a co do treści rozdziału to bardzo się cieszę, że Lou żyje. kamień spadł mi z serca. ;p czekam na ciąg dalszy i zapraszam do siebie: http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzkoda że już powoli kończysz a co do rozdziału świetny ;D
OdpowiedzUsuńpolecam tego bloga:
http://you-always-in-my-heart.blogspot.com/
Zachęcam do przeczytania oraz do skomentowania czwartego rozdziału na ---> http://whengirlssay.blogspot.com/ (: + Przepraszam za spam :>>
OdpowiedzUsuńbardzo fajny,powodzenia w pisaniu nowego bloga :)
OdpowiedzUsuń+Hej, zapraszam do czytania i komentowania ostatniego już rozdziału na blogu www.mean-hungry-lovers.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie,Blanca<3
Oceniłabyś mojego nowego blaga ?
OdpowiedzUsuńBa zastanawiam się nad jego usunięciem, a przed tym chciałabym poznać opinie innych dobrze mi znanych bloggerek : ))
http://what-will-you-choosee.blogspot.com/
~ Meggie.
Super
OdpowiedzUsuńAle pisz troszkę dłuższe jak możesz.
taka nie pewność i tu stop
masakra.
nie do bloga tylko że takie krótkie
.czekam na kolejne
<3
Cieszę się, jak głupia, że z Lou coraz lepiej :P
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i pozdrawiam :)
Czyś Ty powariowała?! Jak można tak człowieka straszyć. Ja w pewnych momentach nie chciałam czytać dalej, bo obawiałam się najgorszego. Ale tak ogólnie rozdział jest fenomenalny, napisany na wysokim poziomie. Życzę weny i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńA zdradzisz jak nowa bohaterka będzie miała na imię? :D
Będą dwie główne bohaterki, prawdopodobnie: Lucy i Suzie ;)
UsuńAha :) Już mi się podoba :) A jeszcze mam takie małe pytanie, kiedy kolejny rozdział? Bo ja nie mogę się doczekać. ;D
UsuńPostaram się dodać go jak najszybciej, jednak to nie będzie proste, bo mam sporo nauki..
UsuńMam podobnie do Ciebie, więc wszystko rozumiem ;)
UsuńCześc ,chciałam zaprosic cię na mojego nowego bloga ,mam nadzieję ,że ci się spodoba :)
OdpowiedzUsuńhttp://together-and-ever.blogspot.com/
Byłabym wdzięczna gdybyś mogła je polecic ;d
Czekam na nowy rozdział no i oczywiście nowe opowiadanie <3
O moj boze prawie zeszlam na zawal!
OdpowiedzUsuńLzy splywaly po moich policzkach a ja dalej czytalam... Kobieto co ty ze mna robisz???
Czytam dalej!
Iwona :*