piątek, 21 września 2012

Rozdział 38

 Z perspektywy Emmy

          Obudziłam się z powodu strasznie nie wygodnego łóżka. Co było dziwne, ponieważ łóżko jakie stało u Louisa w pokoju było bardzo wygodne... Zaraz, przecież ja już z nim nie jestem, przecież nie mieszkam już z nim w jednym domu. Wyleciałam przecież do Nowego Jorku... Kurde! Przecież Lou... Otworzyłam oczy. Ujrzałam nad sobą znajomą twarz..
– Lottie? – zszokowałam się na widok siostry mojego byłego chłopaka. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko do mnie.
– Cześć, Em – przywitała mnie.
– Co ty tutaj robisz? – spytałam rozglądając się po pokoju, w którym się znajdowałam. Teraz już byłam pewna, że leżę na jednym ze szpitalnych łóżek – Co z Louisem  Czy on...
– Nic mu nie jest – przerwała mi. – Louis leży w sali obok i wraca do zdrowia.
– Czyżby nasza mamuśka się obudziła? – usłyszałam głos dochodzący z końca sali. Był to Harry.
– Styles, jeszcze jej nie powiedziałam – przewróciła oczami Lottie.
– O czym wy do cholery mówicie?! – spytałam zdezorientowana.
– No Emma. Jakby to powiedzieć... – zaczął Hazza, podchodząc do łóżka. – No prosiłem cię przed wyjazdem do Doncaster, byście pamiętali o zabezpieczaniu się, ale wy jak zwykle swoje. – O czym on do mnie mówił?! Czy ja... Czy wtedy na kanapie... Kurwa, ja jestem w ciąży?!
– Chcesz mi powiedzieć, że...
– Jesteś w pierwszym tygodniu ciąży – dokończyła za mnie Lottie, przewracając oczami. Gdy to usłyszałam, aż usiadłam, łapiąc się za głowę. Jak to w ogóle możliwe?! Przecież nie miałam żadnych objawów. Bo przecież powinnam mieć mdłości...
– To niemożliwe – wydusiłam.
– A jednak – do sali tym razem wszedł doktor Forest, uśmiechając się.
– Panie doktorze jak? Ja przecież nie miałam żadnych objawów.
– Można to wyjaśnić. Miała pani jakieś zaburzenia w odżywianiu ostatnimi czasy?
Hmm. Miałam? I to jeszcze jakie! Po rozstaniu z Louisem, praktycznie nic nie jadłam.
– Tak – odparłam. – Przez kilka dni nie miałam najlepszego apetytu i potrafiłam nic nie zjeść przez cały dzień.
– Pojawiały się przy tym bóle brzucha? – pytał dalej lekarz.
– Prawie codziennie.
– No i wszystko jasne – wzruszył ramionami. – Teraz musi pani wrócić do normalnego odżywiania się dla dobra pani i dziecka.
– Postaram się.
– Jak się pani czuje? – spytał mnie lekarz, jednak go zignorowałam.
– Louis wie? – popatrzyłam na Harry'ego.
– Nie. Stwierdziłem, że powinien usłyszeć to od ciebie – odparł Styles.
– Jak tylko pani odpowie mi na wcześniej zadane pytanie, będzie mogła pani do niego iść – wtrącił doktor Forest, który zaczynał mi działać na nerwy.
– Tak jak czuje się osiemnastoletnia dziewczyna, która właśnie dowiedziała się, że jest w ciąży.
– Czyli?
– Zajebiście – warknęłam. – Mogę już iść?
– Tak. Później jeszcze do pani przyjdę – odpowiedział zrezygnowany lekarz.
– Mhm – mruknęłam, po czym wstałam z łóżka, mijając Foresta i Harry;ego, którzy stali obok siebie. Dopiero teraz zorientowałam się, że jestem ubrana w długą szpitalną koszulę, koloru łososiowego z rękawem trzy czwarte. Była okropna, ale co poradzić. Westchnęłam ciężko, po czym znajdując się już przy drzwiach do sali, w której leżał Louis nacisnęłam klamkę, wchodząc do środka. Zastałam tam Tomlinsona leżącego, wpatrującego się w sufit. Do jego ciała było podłączone znacznie mniej urządzeń niż wcześniej. Chłopak, gdy usłyszał skrzypiące drzwi popatrzył w moją stronę. Nie wiedziałam co robić. Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć...
– Emma... – usłyszałam zachrypnięty głos Lou. Na jego słowa uśmiechnęłam się lekko, podchodząc do jego łóżka i zajmując miejsce na taborecie. Tommo gestem ręki pokazał, że chce ująć moją dłoń. Splątałam nasze palce, patrząc się w jego cudowne niebieskie oczy. Nie wyglądał tak źle jak ostatnio, jednak i tak to nie był jeszcze ten sam radosny Louis. – Płaczesz... – powiedział słabo.
Dopiero teraz zorientowałam się, że po moich policzkach spływają łzy.
– Tak bardzo się o ciebie bałam – rzuciłam. – Tak bardzo tęskniłam.
– Przepraszam...
– Nie przepraszaj – przyłożyłam jego dłoń do swojego policzka. – To wszystko była moja wina. Mogłam ci od razu powiedzieć, ale bałam się, że przez to wszystko wasz zespół się rozpadnie. Bałam się o nas. Byłam samolubna, a ty mimo wszystko wsiadłeś za mną do samolotu ryzykując życie...
– Nie zostawiaj mnie więcej – przerwał mi.
– Nie oceniaj mnie więcej pochopnie.
– Obiecuję.
– Obiecuję.
Po pokoju znowu rozległ się dźwięk skrzeczących drzwi.
– Aww, wiedziałem, że Louis się ucieszy – w progu oczywiście stał Harry, który znowu wszedł w w najmniej odpowiednim momencie.
– Ja cię kiedyś zabiję, Styles – pokręciłam głową, patrząc na kręconowłosego. Poczułam ucisk dłoni, co zmusiło mnie bym popatrzyła na Lou. W jego oczach było widać zdziwienie.
– Jeszcze mu nie powiedziałaś? – spytał Hazza.
– Wyjdź – mruknęłam nawet na nie odwracając wzroku od mojego ukochanego.
– Ale..
– Won! – krzyknęłam tym razem pokazując wolną ręką drzwi. Harry zrezygnowany opuścił sale. Na powrót zatopiłam wzrok w oczach Tomlinsona. – Nie wiem jak to powiedzieć... Pamiętasz jak byliśmy w Doncaster i zostaliśmy sami w domu? – pokiwał potwierdzająco głową. – Odliczając od tamtego dnia, jestem dokładnie w dziewiątym dniu ciąży – powiedziałam szybko, spuszczając wzrok na nasze splecione palce.
Dopiero teraz zaczęłam się bać. A co jak Louis powie, że nie jest gotowy do roli ojca? Co jak uzna, że to dla niego za duża odpowiedzialność? Do diabła, przecież ja mam dopiero osiemnaście lat! Bałam się spojrzeć mu w oczy, jednak wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała.. Tak też zrobiłam. Co mnie zaskoczyło? Że Lou leżał uśmiechnięty od ucha do ucha, a jego oczy się świeciły. W takim wydaniu wyglądał jakby tej katastrofy sprzed półtora dnia nie było. Może to dziwne i trochę nie możliwe, ale miałam wrażenie, że jego twarz nabrała normalnych kolorów. Nie była już taka blada jak minutę temu.
– Będę ojcem? – spytał, na co ja przytaknęłam. Nastała po raz kolejny cisza. Louis wyraźnie nad czymś myślał. – Czyli ty będziesz matką, tak?
– Nie no co ty, dziadkiem – przewróciłam oczami.
– Czyli musisz za mnie wyjść – po tych słowach popatrzyłam na mojego ukochanego, który w dalszym ciągu szczerzył się pokazując przy tym rząd białych zębów.
– Kto powiedział, że chcę? – uśmiechnęłam się chytrze.
– A kto cię pyta o zdanie? Kocham cię i chcę byś za mnie wyszła.
– Poczekaj. Czy ty mi się właśnie oświadczyłeś? – spytałam zmieszana.
– A zgadzasz się ?
– Tak – powiedziałam, obdarzając mojego ukochanego uśmiechem. Ku mojemu zdziwieniu Tommo pociągnął mnie za rękę, którą miałam z nim w uścisku powodując, że wylądowałam na jego klatce piersiowej. Wystraszyłam się, że mogłam mu coś zrobić, jednak Louis, tylko uśmiechnął się łobuzersko składając na moich ustach delikatny, a zarazem czuły pocałunek. W tej chwili jeszcze bardziej uświadamiam sobie jak bardzo mi go brakowało. Jego miękkie usta przylegające do moich sprawiały, że miałam dreszcze. Nie wiem jak on to robi, ale nawet po tak poważnym wypadku całował świetnie.
– Niedawno byłeś taki schorowany – powiedziałam z lekkim rozbawianiem, gdy się od siebie oderwaliśmy.
– Widzisz, potrafisz działać cuda – uśmiechnął się słodko, muskając przy tym swoimi ustami mój policzek.
– Wariat – przewróciłam oczami. – A teraz trochę po odpoczywaj, a ja stawię się do doktora Foresta na rozmowę o tym jak się czuję – westchnęłam, przestając opierać się na jego
torsie. – Przyjdę do ciebie potem.
– Dobrze – zgodził się. – Ja w tym czasie się chwilę prześpię – posłał mi zmęczone spojrzenie.
– Śpij dobrze – posłałam mu całusa, a następnie wstając z taboretu skierowałam się do wyjścia z sali, gdzie zastałam Harry'ego z Lottie.
– I co? – zerwał się Styles.
– Nic.
– Jak to nic? – pisnął.
– No nic – wzruszyłam ramionami.
– Nie wróciliście do siebie? – wtrąciła się Lottie.
– Wręcz przeciwnie – uśmiechnęłam się chytrze. – Planujemy ślub.
Na te słowa moi przyjaciele zaczęli mnie przytulać i gratulować. Sama jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Wkrótce nie będę już Emmą Colins, tylko Emmą Tomlinson. Nierealne. W dodatku, będziemy mieli dziecko. W dodatku stworzone na kanapie w salonie u mojej przyszłej teściowej. Tego chyba nikt się nie spodziewał. Jednak myślę, że tą ciekawostkę zostawimy z Louisem dla siebie. Ciekawe jak zareaguje reszta gdy się dowie. Myślę, że się ucieszą. No może z wyjątkiem Zayna.. Znając go będzie udawał radość, ale w środku będzie zupełnie inaczej i choćby nie wiadomo co by się działo nikomu tego nie przyzna. Cały Malik. Jednak nie mogę sobie rujnować życia przez niego. Kocham Louisa, będę miała z nim dziecko i za jakiś czas bierzemy ślub. Czy mu to się podoba czy nie. Równie źle może to przyjąć tata, który za pewne uzna moją ciążę za błąd. Z resztą kto wie. Życie jest pełne niespodzianek, a ostatnie dwa miesiące to potwierdzają.


____
Siemanko! ;) Na początek chcę was przeprosić, że dodaję rozdział dopiero dzisiaj, ale nie miałam czasu i tak wyszło. To jest mój chyba najgorszy rozdział, na prawdę.. Tak bardzo się starałam, żeby ten ostatni rozdział przed epilogiem był wyjątkowy, ale niestety nie wyszło. Przepraszam was za to. 

W niedzielę, bądź w poniedziałek dodam prawdopodobnie epilog, pod którym dam informację o nowym blogu. Zrobię jeszcze oczywiście oddzielną notkę o tym, bo przecież reklama źródłem sukcesu, haha. Także przepraszam was za każdy spam ode mnie.

W dalszym ciągu możecie zadawać mi pytania, jakiekolwiek ;)

20 komentarzy:

  1. aaaa *__*
    kocham to ! how romantic and sweet ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Najgorszy mówisz? Mnie się tam podoba. Louis i Emma wrócili do siebie, i do tego Tommo oświadczył się jej w tak nietypowy sposób. To jest inne, oryginalne. Cieszę się ich szczęściem. I jeszcze będą mieli bejbi :* Już nie mogę doczekać się epilogu i informacji o nowym blogu, którego już kocham :D

    OdpowiedzUsuń
  3. powyłam się <3
    normalnie, jestem bardziej szczęśliwa niż Emma Tommo xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej. ; ))
      chciałam zapytać kiedy kolejny rozdział, ale przypomniałam sobie, że będzie to epilog ;(

      + http://look-i-love-you.blogspot.com/
      rozpoczęłam nową opowieść ;p oceniłabyś ?
      - Meggie.

      Usuń
  4. Znowu przesadzasz .Jesteś za bardzo samokrytyczna skarbie .Rozdział jest świetny .Strasznie się cieszę ,że wszystko się poukładało .Arrr Tomlinson junior <3 Nie mogę się doczekać epilogu :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny był ten rozdział.! :D
    Szkoda, że to już koniec.;(

    OdpowiedzUsuń
  6. świeetnyy !!
    szkodaz ze już kooniec ? ;cc

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, przychodzę niestety jedynie ze spamem.
    Ale może zainteresuje Cię moja twórczość:

    http://zyc-wspomnieniami.blogspot.com/
    http://bathed-the-moonlight.blogspot.com/
    W zakładkach o mojej pozostałej twórczości znajdują się krótkie opisy fabuły które może Cię zainteresują.
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  8. Na Twoim blogu nie ma prawa istnieć stwierdzenie "To chyba najgorszy rozdział" !
    Wszystkie rozdziały, jakie do tej pory napisałaś na tym blogu bardzo mi się podobały, nawet te, które były najsmutniejsze.
    A ten powyżej nie stanowi wyjątku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. TO jest piękne!
    masz talent!
    Czekam na epilog żeby było coś w nim zaskakującego..
    :)
    Czekam!

    OdpowiedzUsuń
  10. truestoryofmylove.blogspot.com // jest już 22 ;))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jak zawsze świetny<3 Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  12. Będzie mi tego brakowało... :( i nie gadaj , że najgorszy bo jest zajebisty ! i mam takie pytanie do cb.. wolisz budyń ..czy może kisiel ? xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo oryginalne pytanie. hah. Lubie to i to, ale gdybym miała wybierać wybrałabym budyń.

    OdpowiedzUsuń
  14. Super blog :D i szkoda że to już koniec.

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie pierwszy rozdział ,zapraszam ;)
    http://together-and-ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. WEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! Ale bośko! Fajnie się skończyło ;). Emma i Louis przyciągają się ;33. Mraśnie...
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w przyszłym prowadzeniu bloga.

    OdpowiedzUsuń
  17. "- Nie smuć się, sunshine – szepnąłem w jego włosy, na co on przylgnął do mnie mocniej. Wiedziałem na pewno, że płakał. Bezgłośnie, tak by nikt inny nie miał pojęcia, że w jego sercu dzieje się coś złego. Łzy, będące wynikiem tej niemej rozpaczy zmoczyły po raz kolejny moje ramię, a ja po raz kolejny nie miałem nic przeciwko.
    - Zayn – mruknął, pociągając nosem – napiszę na niej, że mogło być lepiej."
    http://our-month.blogspot.com/ Poleć znajomym zapraszam na czwóreczkę!

    OdpowiedzUsuń